Będziemy się starać. Naszym zdaniem pieniądze mające służyć rozwojowi obszarów wiejskich trzeba „znaczyć", czyli robić osobne konkursy, najlepiej w ramach osobnych działań programu, skierowane na ostatecznych beneficjentów, czyli osoby, firmy lub instytucje z terenów wiejskich. A i to nie oznacza, że nagle wszyscy mieszkańcy wsi zgłoszą się np. na szkolenia, mimo że miejsc pracy na wsi jest za mało. Środki unijne mogą pomóc, ale nie są remedium na wszystko. Do działań służących zwiększeniu możliwości zatrudnienia chcemy włączyć ośrodki doradztwa rolniczego, które najlepiej znają rolników i mieszkańców wsi. Liczymy, że będą lepiej mogły realizować projekty na terenach wiejskich niż tradycyjnie działające tam instytucje, choć nie wątpię, że gdy znajdą się pieniądze przeznaczone konkretnie na projekty na obszarach wiejskich, to znajdą się i chętni do ich realizacji. Tego uczy doświadczenie, bo to źródło dochodów dla organizacji realizujących takie projekty i nic w tym złego. Na tym polega system. Skierowanie na wieś środków związanych z szeroko rozumianym rynkiem pracy to jest coś, na czym nam bardzo zależy. W tej materii jest wiele do zrobienia. Bezrobocie czy to jawne czy ukryte jest oczywistym problemem i ludziom trzeba pomóc znaleźć źródła dochodów poza rolnictwem. Z rolnictwa może utrzymać się tylko część ludności wiejskiej. Środki z polityki spójności na tereny wiejskie w okresie 2014-2020 zostaną przeznaczone m.in. na pomoc mieszkańcom wsi w znajdowaniu innych źródeł utrzymania.
Jeśli idzie o rolników i obszary wiejskie to w latach 2014-2020 otrzymamy przede wszystkim 32,1 mld euro z Wspólnej Polityki Rolnej. To o 12 proc. więcej od puli na lata 2007-2013, a jednak wielu polskich europosłów mówi, że to za mało?
Mówią tak europosłowie z opozycji. Ocena tego, czy to sukces czy klęską jest w głównej mierze oceną polityczną. Opozycja zawsze mówi, że rząd poniósł klęskę. Takie są reguły gry politycznej. Mówiąc jednak o konkretach trzeba wziąć pod uwagę, że udział Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) w budżecie Unii się zmniejszył. To kontekst zasadniczy. I uważam, że trudno wynegocjowanej kwoty nie uznać za sukces, skoro jest ona wyższa niż poprzednio, podczas gdy środków w budżecie unijnym na WPR nie przybyło i kiedy jednocześnie szczęśliwie Polska jest zdecydowanie największym beneficjentem polityki spójności. To elementy jednej układanki. Polska dostając najwięcej pieniędzy z polityki spójności, dostała też dużo z polityki rolnej.
A dlaczego przesuwacie 2,3 mld euro euro z II filara czyli Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich do filara I czyli dopłat bezpośrednich przez wielu nazywanych prostym rozdawnictwem?
Rząd się na to zdecydował, żeby nie obniżać konkurencyjności polskich rolników. Chodzi o to, by utrzymać obecny poziom płatności i aby producenci rolni nie odczuli pogorszenia warunków prowadzenia działalności. Można oczywiście dyskutować, czy unijny model prowadzenia polityki rolnej jest dobry czy nie. Na różnych kontynentach funkcjonują różne rozwiązania, ale w Unii Europejskiej mamy taki mechanizm, jaki znamy. I ponieważ rolnicy z innych krajów Wspólnoty dostają płatności, to nam zależy na tym, aby nasi dostawali przynajmniej płatności zbliżone do średniego poziomu unijnego. I tu nastąpił duży postęp. Jesteśmy blisko średniego poziomu UE, więc przyjmujemy, że warunki konkurencyjności w stosunku do innych krajów są podobne. Ale żeby to osiągnąć, trzeba było dołożyć środki z II filara czyli Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Warto pamiętać, że i teraz PROW pomimo swej nazwy jest skierowany w dużym stopniu do rolników i przetwórców. Jest w nim część służąca rozwojowi wsi, ale jego główne nastawienie jest rolnicze. Nazwa programu kładzie nacisk tylko na jedną jego część. Biorąc pod uwagę to, że środków na PROW będzie mniej, koncentrujemy je na obszarze rolnictwa i przetwórstwa także dlatego, że na tereny wiejskie trafi więcej środków z polityki spójności. Układanka jest sensowna. Przecież dla ostatecznych odbiorców pomocy, mieszkańców wsi to skąd przychodzą środki, jest rzeczą drugorzędną.
W okresie 2014-2020 los pieniędzy z UE będzie zależał od osiągnięcia wskaźników. Może być nieprzyjemnie