Zgrzytanie zębami przy funduszach

Poziom biurokracji przy środkach z Unii Europejskiej jest duży i obawiam się, ?że w okresie 2014–2020 w niektórych obszarach może być jeszcze większy ?– przestrzega w rozmowie z Arturem Osieckim wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi.

Publikacja: 06.02.2014 03:16

Co w latach 2007-2013 zyskały obszary wiejskie dzięki napływowi euro z UE?

Choć na pełną ocenę jest jeszcze za wcześnie, to nie ma wątpliwości, że obszary wiejskie, jak i rolnictwo się zmieniają. Zmieniają się całe wsie, w których pojawiły się np. nowe drogi, przedszkola wiejskie. Wszędzie widać tablice informujące, że zrealizowano inwestycje wsparte przez Unię. Przez ostatnie 10 lat infrastruktura wiejska zmieniła się zasadniczo choćby w zakresie wodociągów i kanalizacji. Bardzo zyskał sektor oświaty.

A przedsiębiorcy?

Zmiany jeśli idzie o przedsiębiorczość na terenach wiejskich są mniejsze niż te w zakresie infrastruktury. Wynika to z kilku powodów. Rozwijanie firm na obszarach wiejskich jest po prostu trudniejsze i co za tym idzie trudniej, niż na terenach miejskich, jest znaleźć beneficjentów. Jak się robi otwarte konkursy na dotacje służące rozwojowi firm i tworzeniu miejsc pracy, to jednak większość odbiorców pomocy pochodzi z miast.

Zmieni się to w okresie 2014-2020?

Będziemy się starać. Naszym zdaniem pieniądze mające służyć rozwojowi obszarów wiejskich trzeba „znaczyć", czyli robić osobne konkursy, najlepiej w ramach osobnych działań programu, skierowane na ostatecznych beneficjentów, czyli osoby, firmy lub instytucje z terenów wiejskich. A i to nie oznacza, że nagle wszyscy mieszkańcy wsi zgłoszą się np. na szkolenia, mimo że miejsc pracy na wsi jest za mało. Środki unijne mogą pomóc, ale nie są remedium na wszystko. Do działań służących zwiększeniu możliwości zatrudnienia chcemy włączyć ośrodki doradztwa rolniczego, które najlepiej znają rolników i mieszkańców wsi. Liczymy, że będą lepiej mogły realizować projekty na terenach wiejskich niż tradycyjnie działające tam instytucje, choć nie wątpię, że gdy znajdą się pieniądze przeznaczone konkretnie na projekty na obszarach wiejskich, to znajdą się i chętni do ich realizacji. Tego uczy doświadczenie, bo to źródło dochodów dla organizacji realizujących takie projekty i nic w tym złego. Na tym polega system. Skierowanie na wieś środków związanych z szeroko rozumianym rynkiem pracy to jest coś, na czym nam bardzo zależy. W tej materii jest wiele do zrobienia. Bezrobocie czy to jawne czy ukryte jest oczywistym problemem i ludziom trzeba pomóc znaleźć źródła dochodów poza rolnictwem. Z rolnictwa może utrzymać się tylko część ludności wiejskiej. Środki z polityki spójności na tereny wiejskie w okresie 2014-2020 zostaną przeznaczone m.in. na pomoc mieszkańcom wsi w znajdowaniu innych źródeł utrzymania.

Jeśli idzie o rolników i obszary wiejskie to w latach 2014-2020 otrzymamy przede wszystkim 32,1 mld euro z Wspólnej Polityki Rolnej. To o 12 proc. więcej od puli na lata 2007-2013, a jednak wielu polskich europosłów mówi, że to za mało?

Mówią tak europosłowie z opozycji. Ocena tego, czy to sukces czy klęską jest w głównej mierze oceną polityczną. Opozycja zawsze mówi, że rząd poniósł klęskę. Takie są reguły gry politycznej. Mówiąc jednak o konkretach trzeba wziąć pod uwagę, że udział Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) w budżecie Unii się zmniejszył. To kontekst zasadniczy. I uważam, że trudno wynegocjowanej kwoty nie uznać za sukces, skoro jest ona wyższa niż poprzednio, podczas gdy środków w budżecie unijnym na WPR nie przybyło i kiedy jednocześnie szczęśliwie Polska jest zdecydowanie największym beneficjentem polityki spójności. To elementy jednej układanki. Polska dostając najwięcej pieniędzy z polityki spójności, dostała też dużo z polityki rolnej.

A dlaczego przesuwacie 2,3 mld euro euro z II filara czyli Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich do filara I czyli dopłat bezpośrednich przez wielu nazywanych prostym rozdawnictwem?

Rząd się na to zdecydował, żeby nie obniżać konkurencyjności polskich rolników. Chodzi o to, by utrzymać obecny poziom płatności i aby producenci rolni nie odczuli pogorszenia warunków prowadzenia działalności. Można oczywiście dyskutować, czy unijny model prowadzenia polityki rolnej  jest dobry czy nie. Na różnych kontynentach funkcjonują różne rozwiązania, ale w Unii Europejskiej mamy taki mechanizm, jaki znamy. I ponieważ rolnicy z innych krajów Wspólnoty dostają płatności, to nam zależy na tym, aby nasi dostawali przynajmniej płatności zbliżone do średniego poziomu unijnego. I tu nastąpił duży postęp. Jesteśmy blisko średniego poziomu UE, więc przyjmujemy, że warunki konkurencyjności w stosunku do innych krajów są podobne. Ale żeby to osiągnąć, trzeba było dołożyć środki z II filara czyli Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Warto pamiętać, że i teraz PROW pomimo swej nazwy jest skierowany w dużym stopniu do rolników i przetwórców. Jest w nim część służąca rozwojowi wsi, ale jego główne nastawienie jest rolnicze. Nazwa programu kładzie nacisk tylko na jedną jego część. Biorąc pod uwagę to, że środków na PROW będzie mniej, koncentrujemy je na obszarze rolnictwa i przetwórstwa także dlatego, że na tereny wiejskie trafi więcej środków z polityki spójności. Układanka jest sensowna. Przecież dla ostatecznych odbiorców pomocy, mieszkańców wsi to skąd przychodzą środki, jest rzeczą drugorzędną.

W okresie 2014-2020 los pieniędzy z UE będzie zależał od osiągnięcia wskaźników. Może być nieprzyjemnie

Mimo że obszary wiejskie to 93 proc. powierzchni kraju zamieszkane przez 40 proc. ludności to jednak marszałkowie województw wzbraniali się przed przeznaczaniem tzw. znaczonej części środków na tereny wiejskie z programów regionalnych?

Nikt nie lubi, kiedy tyka się jego obszaru władztwa. To naturalne. W sytuacji, gdy ministrowie wskazują dziedziny, które wymagają finansowania w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych (RPO), budzi to opór marszałków, choć oczywiście stosują się oni do wytycznych Komisji Europejskiej. Jednocześnie marszałkowie w wielu przypadkach zaplanowali już różnego rodzaju wsparcie dla obszarów wiejskich w RPO.

Władzom województw łatwiej przyjąć wskazania Brukseli niż rządu?

Trochę tak jest. Na pewno trudniej jest mieć pretensje do rządu o to, co jest określone na poziomie unijnym, a gdy rozmawiamy na poziomie krajowym, to dyskusja jest bardziej bezpośrednia. Marszałkowie niechętnie więc traktują działania ograniczające ich swobodę w podziale środków na programy regionalne. Z drugiej strony wiedzą, że polityki krajowe są ważne, bo województwa nie są odrębnymi autonomicznymi jednostkami, tylko częścią unitarnego państwa. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju ocenia teraz projekty programów regionalnych i dyskusja także z naszym udziałem, o ile będzie to potrzebne, będzie kontynuowana.

Czy nie jest tak, że mimo ciągłych zapewnień Komisji Europejskiej, że fundusze UE będą prostsze to procedury z budżetu na budżet są trudniejsze i w okresie 2014-2020 dotacje będzie trudniej pozyskać i dużo łatwiej stracić?

Zasady ogólne dla polityki spójności i wspólnej polityki rolnej są takie same i trudno liczyć, że w polityce rolnej będzie łatwiej. Podstawowym utrudnieniem przy polityce spójności w okresie 2014-2020 będzie nastawienie na rezultaty, wskaźniki, od osiągnięcia których będzie zależał los pieniędzy. Jak się spojrzy na to strategicznie jest to słuszne, bo wszyscy chcemy, aby wydawanie pieniędzy przynosiło rezultaty, ale gdy spojrzymy, jak to ma wyglądać w praktyce, to może być nieprzyjemnie, zwłaszcza w niektórych obszarach. W przypadku dróg czy kanalizacji miernikiem jest liczba kilometrów, natomiast jeśli mówimy o tzw. działaniach miękkich finansowanych z Europejskiego Funduszu Społecznego, to naprawdę uzależnienie finansowania projektu od uzyskania konkretnego rezultatu rzeczowego może być ryzykowne. Jeśli np. wskaźnikiem projektu szkoleniowo-doradczego będzie określony procent osób, które znajdą pracę, to niestety ryzyko utraty dotacji wskutek braku osiągnięcia tego efektu może być duże.

Tak chce Komisja Europejska?

Takie jest generalne podejście, ale na tym etapie konkretne rozwiązania nie są jeszcze przesądzone. Mamy nadzieję, że znajdzie się rozsądny kompromis, tak aby uniknąć potencjalnych, niebezpiecznych konsekwencji.  Zastosowanie zbyt ostrych wymogów odnoszących się do rezultatów tzw. miękkich projektów, prowadzić może np. do tego, że wykonawcy takich projektów, po których stronie będzie ryzyko finansowe, będą szukać ostatecznych beneficjentów w osobach, które tak czy owak znalazłyby pracę, a to się mija z celem pomocy. Nie mówię przez to, że wskaźniki są niepotrzebne i sytuacja, kiedy się tylko o nich raportuje, ale nie ponosi konsekwencji przy braku ich osiągnięcia jest dobra, ale trzeba naprawdę poważnie się zastanowić, jak je określić. Muszą być na rozsądnym poziomie. Gdyby np. Komisja Europejska oczekiwała, że w przypadku działań doradczo-szkoleniowych na terenach wiejskich 50 proc. uczestników znajdzie pracę, to takiego rezultatu nie dałoby się uzyskać. Z tego punktu widzenia zwłaszcza projekty związane z rynkiem pracy wydają się bardzo ryzykowne. I rzeczywiście jest tak, że z każdym kolejnym okresem programowania jest trudniej.

Z czego się to bierze, z nacisku krajów płatników netto do wspólnej kasy z UE, aby obwarować środki takimi utrudnieniami, aby de facto ich nie wziąć i co za tym idzie obniżyć obciążenia do budżetu UE w płatnościach, bo w zobowiązaniach czyli na papierze nic się nie zmieni?

Dość często można się spotkać z opinią, że chodzi o to, by środki zadeklarować, ale nie wydać. Wtedy można rzec, że chcieliśmy dać, ale niestety ich nie spożytkowano. Ja nie jestem zwolenniczką tej interpretacji. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że mówimy o ogromnych pieniądzach i jednocześnie często występującej w różnych krajach członkowskich poważnej krytyce, również medialnej, że są one wydawane bez zadowalających rezultatów. Dlatego urzędnicy odpowiedzialni w Komisji Europejskiej za te pieniądze starają się wymyślić takie mechanizmy, aby zostały one wydane efektywnie. Niestety bardzo trudno jest wymyślić takie reguły w sytuacji, kiedy są to ogromne środki wydawane w wielu krajach z różnymi systemami i kulturami administracyjnymi. W rezultacie kończy się na obwarowaniach administracyjnych, które często są bardzo uciążliwe.

Są inne powody zaostrzania reguł?

Moim zdaniem wynika to z dążenia do znalezienia sposobu zapewnienia prawidłowości wydatków i do tej pory KE była na tym skoncentrowana. Spłycając wyglądało to tak, że tzw. instytucja zarządzająca środkami w danym kraju była odpowiedzialna za to, by pieniądze wydano prawidłowo, a czy to miało głębszy sens czy nie, to była sprawa drugorzędna. Na kwestie formalne kładziono niezwykły nacisk i wszyscy się nad nimi mocno pochylali. Teraz dojdzie skądinąd zasadniczy wymiar merytoryczny, który też jednak będziemy mierzyć w sposób administracyjny. Bo żeby zmierzyć efekty merytorycznie, potrzeba byłoby wielkich pieniędzy na badania (tzw. ewaluacje) projektów. Należałoby je sprawdzać jeden po drugim. Koszty byłyby jednak tak wielkie, że to nie ma sensu. Dlatego system jest suboptymalny. Poziom biurokracji przy środkach z UE jest duży i obawiam się, że w okresie 2014-2020 może być w niektórych obszarach jeszcze większy. Dotychczas w Polsce zawsze jednak dostosowywaliśmy się do nowych reguł wydawania tych pieniędzy i je spełnialiśmy, choćby „zgrzytając zębami". Nie widzę powodu, dlaczego miałoby się to zmienić. Wydajemy skutecznie środki i nowe też wydamy, choć wymogi w części działań PROW będą wyższe.

CV

Krystyna Gurbiel jest podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi od grudnia 2012 r. Ukończyła Wydział Prawa i Administracji UW. W latach 2003- 2005 wiceminister gospodarki i pracy, a w 2002–2003 podsekretarz stanu w UKIE. Wcześniej była prezesem Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.

Co w latach 2007-2013 zyskały obszary wiejskie dzięki napływowi euro z UE?

Choć na pełną ocenę jest jeszcze za wcześnie, to nie ma wątpliwości, że obszary wiejskie, jak i rolnictwo się zmieniają. Zmieniają się całe wsie, w których pojawiły się np. nowe drogi, przedszkola wiejskie. Wszędzie widać tablice informujące, że zrealizowano inwestycje wsparte przez Unię. Przez ostatnie 10 lat infrastruktura wiejska zmieniła się zasadniczo choćby w zakresie wodociągów i kanalizacji. Bardzo zyskał sektor oświaty.

Pozostało 96% artykułu
Fundusze europejskie
Wkrótce miliardy z KPO trafią do Polski. Wiceminister finansów podał datę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Fundusze europejskie
Horizon4Poland ’24 - fundusze europejskie na polskie projekty B+R!
Fundusze europejskie
Pieniądze na amunicję i infrastrukturę obronną zamiast na regiony
Fundusze europejskie
Piotr Serafin bronił roli regionów w polityce spójności
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Fundusze europejskie
Fundusze Europejskie w trosce o zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży