Jak ocenia pan funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia w Polsce?
Cały czas borykamy się z długiem zdrowotnym, który jest konsekwencją pandemii. Na szczęście system ochrony zdrowia w Polsce składa się z dwóch podmiotów: pracodawców prywatnych i podmiotu publicznego. Możemy się uzupełniać, współpracować, zapewnić lepszą opiekę pacjentom i dbać o ich zdrowie. Popyt na usługi medyczne cały czas rośnie, koszty niestety też. Mamy trochę wyzwań.
Co oprócz kosztów?
Dostęp do kadry medycznej niestety też się nie zmienia. Słyszymy, że ostatnio otworzono dużo nowych miejsc na uczelniach na kierunkach medycznych, ale te osoby będą gotowe do świadczenia pracy dopiero za kilka lat. Na razie dalej będziemy mierzyli się z brakiem wystarczającej liczby lekarzy i pielęgniarek.
A Polacy uwielbiają chodzić do lekarza. Na tle innych krajów europejskich należymy do tych, którzy częściej korzystają z opieki lekarskiej. Jednocześnie liczba lekarzy na 1000 mieszkańców plasuje nas raczej na końcu stawki.
Wydawałoby się, że problemy kadrowe dotyczą sektora publicznego. Prywatnego też?
Dotyczą obu sektorów w różnej mierze. Trwa konkurencja, bo każdy chce mieć najlepszych lekarzy.
Jaki obraz zdrowia Polaków wyłania się z corocznego raportu Medicover „Praca.Zdrowie.Ekonomia”?
Jesteśmy społeczeństwem, które się starzeje. To więcej wyzwań zdrowotnych. Ponadto pandemia przełożyła się na większe problemy z układem ruchu. Więcej siedzimy, mniej się ruszamy. Ponadto, pracując w domu, częściej korzystamy z krzeseł, które nie zawsze są odpowiednio wyprofilowane i wygodne, stąd też pojawiają się problemy z układem szkieletowym, których także mamy więcej.