W jaki sposób przyciągnąć młodych ludzi do zawodów medycznych? Nie mam na myśli wyłącznie lekarzy, lecz również pielęgniarki czy ratowników.
Bardzo ważna jest kwestia zdefiniowania atrakcyjnej perspektywy rozwoju, możliwość kształcenia, także podyplomowego. Ale dla młodych ludzi ważne są także warunki pracy, oczywiście także płacy oraz zachowanie balansu pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym. Staramy się wsłuchać w te oczekiwania i mam nadzieję, że udaje się je realizować. W styczniu minister Adam Niedzielski ogłosił „Pakiet dla młodych”. Są w nim takie rozwiązania, jak kredyt dla studentów – mamy już blisko 0,5 tys. wniosków – możliwość pracy w ramach projektu „Praca dla studenta” i „Młody dydaktyk”, wzmocnienie kompetencji i umiejętności, w tym komunikacji, zarządzania stresem oraz prowadzenia badań naukowych. Trzeba też wspomnieć o wzroście minimalnego wynagrodzenia zasadniczego w ochronie zdrowia. Nikt wcześniej nie podjął decyzji o tym, aby alokować dodatkowo 18 mld zł rocznie na wzrost wynagrodzeń.
To wpłynie na plany życiowe młodych ludzi?
Pokazujemy, że w zawodach medycznych można godnie zarabiać. Dotyczy to nie tylko lekarzy, ale także pielęgniarek, położnych, fizjoterapeutów, farmaceutów, diagnostów laboratoryjnych, również opiekunów medycznych i salowych. Jednocześnie zmieniamy zasady kształcenia. Zmieniamy proporcje – mniej dostarczania wiedzy na rzecz zwiększenia kompetencji i umiejętności. Zrealizujemy to poprzez zmianę standardów. Na kierunku lekarskim prace są już na końcowym etapie. Zmieniamy też standardy kształcenia na pielęgniarstwie i położnictwie, farmacji, fizjoterapii, medycynie laboratoryjnej, ratownictwie medycznym. Jednocześnie uatrakcyjnimy przekazywanie wiedzy.
Uczelnie są do tego przekonane?
Ale robimy to w porozumieniu. Nadzoruję dziewięć uniwersytetów medycznych. Dodatkowo spotykam się też z przedstawicielami innych uczelni. Mówimy wprost: nawet gdy przekazujecie studentom wiedzę teoretyczną, to proszę, róbcie to w taki sposób, by student wiedział, kiedy i gdzie ta wiedza mu się przyda.
Czy to zadziała?
Oczywiście, są możliwości formalne i z tego korzystamy, ale jest coś więcej – kultura kształcenia, którą możemy zmienić wspólnie.
Mówił pan o kompetencjach, ale jakich?
Trzeba uczyć studentów umiejętności komunikowania – między sobą, czyli między różnymi zawodami medycznymi, ale także, co oczywiste, z pacjentami. Pacjent ma relacje z całym zespołem, którego integralną częścią jest m.in.: lekarz, ratownik medyczny, diagnosta laboratoryjny, pielęgniarka, położna, farmaceuta, fizjoterapeuta. Medycyna jest też oczywiście obszarem pracy dla wybitnych indywidualności, ale w coraz większej mierze rodzi się tam zapotrzebowanie na pracę zespołową. Kolejne umiejętności to radzenie sobie ze stresem i odpowiedzialnością oraz oczekiwaniami ze strony pacjentów. Dążymy do tego, aby i pacjent, i lekarz czy osoba wykonująca inny zawód medyczny czuli się bezpiecznie. Żeby pacjent miał poczucie, że w sposób kompetentny i zrozumiały została mu zakomunikowana diagnoza. Z drugiej strony medycy powinni mieć poczucie, że w ramach swoich kompetencji i umiejętności potrafią przekazać pacjentowi czytelny komunikat. Jeżeli będziemy w stanie zrealizować te potrzeby w ramach procesu edukacji, zawody medyczne zyskają dodatkowy wymiar atrakcyjności wśród młodych.