Tydzień temu rentowność (maleje, gdy rośnie cena) polskiego długu była w okolicy 2,5 proc. Wydawało się, że na tym gwałtowny spadek tego wskaźnika – trwający z przerwami od października ub.r., gdy wynosił 3,3 proc. – może się zakończyć. Pierwsze dni tego tygodnia przyniosły wzrost rentowności 10-latek w pobliże 2,6 proc. Od środy jednak obligacje znów drożeją.
„W czwartek spadkom rentowności (polskich obligacji – red.) pomagał przeprowadzony przez MF przetarg zamiany. Sprzedano na nim obligacje o łącznej wartości 5,7 mld zł przy popycie na poziomie 7,5 mld zł” – napisali w piątkowym komentarzu analitycy BGK. „Dla cen polskich obligacji korzystne pozostają także uwarunkowania na rynkach bazowych (…). Rentowności w dół sprowadzały przede wszystkim czynniki geopolityczne. Na horyzoncie nie widać szans na przełamanie impasu na linii USA-Chiny. Ryzyko eskalacji konfliktu handlowego przekłada się na coraz silniejsze oczekiwania na redukcje stóp w USA” – dodali.
W piątek w USA opublikowane zostaną wyniki sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej w maju, a także dane dotyczące nastrojów konsumentów. Jeśli okażą się gorsze od oczekiwań, mogą wzmocnić oczekiwania na luzowanie polityki pieniężnej przez Fed.
„Dalszy rozwój sytuacji (na rynku długu – red.) będzie zależał w dużej mierze od czerwcowego posiedzenia Fedu (odbędzie się za tydzień – red.). Jeśli Fed nie otworzy sobie furtki do obniżek stóp procentowych, to nastąpi korekta. Ale w obecnym otoczeniu, gdy tempo wzrostu na świecie maleje, nie oczekiwałbym, że będzie ona głęboka. Sądzimy, że rentowność amerykańskich 10-latek dojdzie do 2,3 proc., jeśli Fed nie obniży stóp” – mówił w środę w programie „Prosto z parkietu” Sylwester Jóźwik, zarządzający funduszami w Baltic Capital TFI. To, jak tłumaczył, sprowokowałoby również wzrost rentowności polskich 10-latek w okolice 2,7 proc.