Spadki są spowodowane głęboką przeceną na parkietach w Nowym Jorku, gdzie wczoraj najważniejsze indeksy zanurkowały o ponad 2 proc. Inwestorzy zawiedli się na amerykańskim banku centralnym. Liczyli, że obniży stopy procentowe o więcej niż 0,25 pkt proc.
W Tokio indeks Nikkei stracił niecałe 0,8 proc., wskaźniki w Sydney spadły 1 proc., a Hong Kongu aż o 2,4 proc. Rosyjski RTS traci obecnie 0,2 proc., praski PX 0,7 proc., warszawski WIG20 0,9 proc., a londyński 0,7 proc. Jest to jednak i tak lepsza sytuacja niż na samym otwarciu, kiedy indeksy traciły jeszcze więcej. Powoli zaczynają się pojawiać oznaki ostrożnego optymizmu. Na rynkach rozchodzi się bowiem wieść, że Fed podejmie dziś decyzję o nowych środkach pomocy sektorowi finansowemu.
Nieznaczna poprawa nastrojów wiąże się z podawaną przez media i analityków informacją, że dziś amerykański bank centralny podejmie kolejne kroki w celu wsparcia instytucji finansowych. Prawdopodobnie będzie im udzielał zabezpieczonych pożyczek. Dokładne szczegóły mają być znane rano amerykańskiego czasu, czyli ok. godz. 14 - 16 czasu polskiego.
Niektórzy analitycy już wskazują, że amerykańskie giełdy otworzą się na plusie. Pomoc instytucjom finansowym w uzyskaniu finansowania może bowiem załagodzić problemy na rynkach kredytowych. Obecnie koszt pieniądza na rynku jest bardzo wysoki, znacznie wyższy niż wynikałoby to ze stóp procentowych Fed (jeżeli chodzi o dolary) i Europejskiego Banku Centralnego (który ustala koszt pieniądza w euro). Przekłada się to na coraz trudniejszy dostęp do kredytów dla firm.
Dlaczego tak się dzieje? Instytucje finansowe nie ufają sobie, nie wiedzą które utopiły jakieś pieniądze na nietrafionych inwestycjach w rynek kredytów hipotecznych. Po tym, jak takie giganty jak Citi, UBS, czy Merrill Lynch straciły dziesiątki miliardów dolarów, nie wiadomo, kto jeszcze znajdzie się z dziurami w swoich budżetach. Banki nie chcą sobie zatem pożyczać pieniędzy. A pożyczki udzielane sobie wzajemnie przez banki są jak krew dla całego systemu kredytowego. Jeżeli jakiś bank ma chwilowo problemy z uzyskaniem pieniędzy na spłatę zobowiązań (problem z płynnością), to pożycza go (też na chwilę) od innego banku. Jeżeli nie może tego zrobić, ma problem. Jest zatem mniej chętny do udzielania kredytów, nie chce bowiem pozbywać się gotówki.