Na portfelach obywateli państw Europy ciążą głównie drożejąca ropa i galopujące ceny żywności. W marcu w porównaniu z ubiegłym rokiem były one wyższe o 6 proc. Z kolei usługi transportowe zdrożały o 5,6 proc. Efekt? W piątek Eurostat podał, że w maju prognozowana inflacja w strefie euro niespodziewanie sięgnęła 3,6 proc. i po raz drugi (po raz pierwszy w marcu br.) osiągnęła najwyższy poziom od 1992 r.

– W najbliższym czasie sytuacja się nie poprawi. Oczekujemy, że inflacja sięgnie 3,7 proc. – uważa Marco Valli, ekonomista UniCredit. Na tle strefy euro sytuacja Polski rysuje się jeszcze mniej optymistycznie. Merrill Lynch straszy, że inflacja wyniesie u nas pod koniec roku 4,5 – 5 proc. A w sierpniu może osiągnąć 5,8 proc. To najbardziej pesymistyczna z prognoz. Większość analityków zakłada, że inflacja w Polsce sięgnie maksymalnie 5 proc., a na koniec roku może nawet się obniżyć do 4 proc.

Ekonomista Merrill Lynch Radosław Bodys tłumaczy, że na tak negatywne perspektywy wpływa majowy wzrost cen ropy do ponad 130 dolarów za baryłkę. – W Polsce wpływ drożejącej ropy na inflację będzie najdotkliwszy z krajów regionu – uważa.

Wysoka cena ropy uderza w konsumentów na różne sposoby: podbija ceny paliw i energii, ale też przekłada się na wyższe koszty producentów. Ci zaś mogą przerzucać je na klientów. Na domiar złego rosną również stopy procentowe, czyli koszty kredytu. I skutki tego widać na całym świecie. Co będzie drożało? Jeśli cena ropy dojdzie do 150 dolarów, natomiast złoty przestanie się umacniać – a nikt nie wyklucza takiego scenariusza – to litr benzyny może kosztować znacznie więcej niż 5 zł. Mogą też drożeć inne towary, np. żywność.

– Trudno określić, w jakim stopniu wyższe koszty zmuszą producentów do podwyżek cen. Wydaje mi się, że przez drożejącą ropę ceny żywności nadal będą szybko rosły – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku. A do tego dochodzą rosnące ceny gazu i prądu po uwolnieniu ich spod państwowej kurateli. Pocieszające jest jedynie to, że średni wzrost płac w naszym kraju wciąż jest wyższy od wzrostu cen, sięga bowiem 10 proc.