Produkt krajowy brutto Polski zwiększy się w tym roku o 5,4 proc. – przewiduje Komisja Europejska. Opublikowana wczoraj prognoza jest o 0,1 pkt proc. lepsza niż ta sprzed pół roku. Korekta w górę to efekt znacznie lepszych niż oczekiwano wyników w pierwszym półroczu. Stoi za tym także ciągle wysoki popyt konsumpcyjny oraz stosunkowo mocny mimo kryzysu na świecie eksport.

– Jak do tej pory Polska gospodarka wykazuje bardzo dużą odporność na ryzyko zewnętrzne. Co prawda teraz następuje lekkie spowolnienie, ale ciągle jest to dynamiczny wzrost – mówił Joaquin Almunia, unijny komisarz ds. polityki pieniężnej i gospodarczej.

W drugiej połowie roku wzrost PKB będzie wynosić ok. 0,7 proc. w ujęciu kwartalnym. Jego głównymi składnikami nadal będą popyt wewnętrzny oraz przyrost majątku trwałego przedsiębiorstw. Ludzie dużo kupują, bo płace nominalne rosną, a bezrobocie spada. Według KE nadal będzie przybywało miejsc pracy, choć w nieco wolniejszym tempie. W sumie dynamika gospodarcza będzie nieznacznie niższa, bo osłabnie eksport. Da mu się w końcu we znaki spadek popytu w innych państwach UE, która jest naszym głównym partnerem gospodarczym, a także wzmocnienie złotego.

Podwyżce prognozy PKB towarzyszy również korekta w górę prognozy inflacyjnej. Średnioroczny wskaźnik wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych wyniesie 4,5 proc. zamiast prognozowanych wcześniej 4,3 proc. Do najwyższego poziomu 4,8 proc. w ujęciu rocznym inflacja dojdzie w III kwartale. Jak przewidują eksperci KE, będzie to efektem nacisków płacowych i wysokich cen paliw na świecie.

Polska na tle innych państw wypada bardzo dobrze. Największe gospodarki UE bardzo wyraźnie odczuwają już kryzys. Tylko w przypadku Niemiec przedstawiona pół roku temu prognoza nie uległa zmianie. Pozostałe, a więc dla Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Włoch i Holandii, zostały znacząco skorygowane w dół. Tylko Holandia ma prognozę wyższą od 2 proc., w przypadku Włoch można już mówić o stagnacji.