Wczoraj brytyjski minister finansów Alistair Darling przedstawił szczegóły pakietu ratunkowego dla gospodarki. Zakłada on rządowe wsparcie w wysokości 23 mld funtów, m.in. na finansowanie projektów publicznych.Według przewidywań rządu w 2009 roku Wielką Brytanię czeka recesja – produkt krajowy brutto może się skurczyć nawet o 1,5 proc. Rok później powinno już być lepiej.
Z przedstawionego wczoraj planu wynika, że rząd chce zdobyć potrzebne na ratowanie gospodarki pieniądze od najbogatszych. Brytyjczycy o dochodach rocznych przekraczających 150 tys. funtów zapłacą wyższy podatek dochodowy: 45 procent zamiast 40 procent. Ale podwyżka będzie obowiązywać dopiero od 2011 roku, po planowanych na 2010 rok wyborach parlamentarnych. To pozwoli rządzącej Partii Pracy na wywiązanie się ze swojej ostatniej wyborczej obietnicy niepodnoszenia podatków w tej kadencji.
Znacznie szybciej ma zadziałać inny instrument podatkowy – obniżka VAT. Brytyjski rząd chce redukcji stawki podstawowej z 17,5 proc. do 15 proc. – najniższego poziomu dopuszczalnego unijnym prawem. Obniżka ma być ograniczona do roku – chodzi o szybkie zachęcenie konsumentów do dokonywania zakupów.
Jednak według szacunków ekspertów niższy VAT będzie kosztował budżet 12,5 mld funtów. Tymczasem wyższy podatek dochodowy może przynieść najwyżej 2 mld funtów rocznie, i to dopiero od 2011 roku. W sumie w 2009 roku brytyjski budżet będzie musiał pożyczyć z rynku ponad 100 mld euro, co stanowi równowartość 8 proc. produktu krajowego brutto.
Niższy VAT jest jednym z instrumentów zalecanych przez instytut badawczy Bruegel w Brukseli. W opublikowanym ostatnio planie ratunkowym dla UE eksperci tej instytucji zalecają nawet skoordynowaną akcję obniżenia VAT o 1 procent we wszystkich państwach UE. Ale skuteczność takiej decyzji zależy od spełnienia dwóch warunków. „Między ogłoszeniem decyzji a jej wejściem w życie musi upłynąć maksymalnie mało czasu” – piszą eksperci Bruegela. W przeciwnym razie nastąpi spadek popytu w oczekiwaniu na niższą stawkę. Po drugie – redukcja musi być ograniczona w czasie, żeby konsumenci mieli motywację do szybkiego dokonywania zakupów.