Wczoraj zostały ujawnione szczegóły programu., którego wartość była już znana od kilku dni. Mimo tak dużego uszczuplenia budżetu rząd wierzy, że uda się utrzymać deficyt na poziomie 3 proc. PKB w 2009 r. W 2010 może się okazać to niemożliwe.
Trzonem programu jest pomoc dla przedsiębiorstw, które mają coraz większe problemy z pozyskaniem kredytu na finansowanie działalności. Wstępna propozycja konserwatystów z CDU/CSU zakładała nawet powstanie Germany Fund, dysponującego 100 mld euro na udzielanie gwarancji kredytowych. Jednocześnie nie wykluczano, że państwo w wyjątkowych sytuacjach powinno przejmować udziały w firmach z problemami.
20 mld euro ma trafić na inwestycje infrastrukturalne. Zastrzyk kapitału ma także zasilić technologie telekomunikacyjne. Wsparcie otrzyma również motoryzacja. W Niemczech aż jedna piąta wszystkich zatrudnionych to pracownicy tego sektora. Najprawdopodobniej pomoc otrzymają producenci lub nabywcy aut ekologicznych.
W rządzącej koalicji nadal jest potężna różnica zdań dotycząca kwestii podatkowych. Na razie uzgodniono tylko, że przychody, od których Niemiec nie płaci podatku, to 8004 euro rocznie, o 304 euro więcej niż w 2008 r. CDU i CSU chciałyby, aby w podatkach doszło do tzw. zimnej progresji, czyli rezygnacji z indeksowania podstawy, co spowoduje, że podatnicy zapłacą więcej, mimo że ich realne dochody nie rosną. To przyniosłoby 7,5 mld euro wpływów. SPD chciałoby obniżenia podstawowego progu podatkowego z obecnych 15 do 12 proc., co razem z większą kwotą wolną od podatku uszczupliłoby wpływy budżetowe o 4,5 mld euro. Jednocześnie najwyższa stawka podatku miałaby wzrosnąć do 47,5 z obecnych 45 proc. Termin wprowadzenia zmian nie jest znany.
Rząd niemiecki jest wyraźnie zaniepokojony poziomem bezrobocia. Federalne Biuro Pracy ma być upoważnione do wypłacania połowy obciążeń socjalnych od każdej pensji pracownika zagrożonego zwolnieniem. Obniżone mają być również składki zdrowotne, a SPD chce jednorazowej wypłaty 200 euro na każde dziecko.