– Cały świat obniża koszty kredytów, a my musimy je podnosić – alarmuje Michał Bitner z Mazowieckiego Regionalnego Funduszu Pożyczkowego. W styczniu bazowe oprocentowanie pożyczek, ustalane przez Komisję Europejską, wzrosło z 6,42 do 6,78 proc. Za to dla banków stopa referencyjna spadła do 4,75 proc.
Fundusze pożyczkowe dostosowane są do potrzeb firm małych i mikro, bo nie wymagają historii kredytowej czy ogromnych zabezpieczeń. W Polsce działa ich 66. Do końca czerwca 2008 roku udzieliły 162 tys. pożyczek o łącznej wartości 2,6 mld zł. Aktywność funduszy w ostatnich latach znacznie wzrosła, ponieważ zostały dokapitalizowane z unijnych środków. W ramach pomocy z UE na lata 2007 – 2013 mogą otrzymać jeszcze ok. 300 mln euro, co przełożyłoby się na ok. 1 mld euro nowych mikrokredytów dla 120 tys. firm.
– Zainteresowanie naszą ofertą rośnie. Po pierwsze banki odmawiają kredytów większej liczbie firm, po drugie więcej przedsiębiorców jest w potrzebie – mówi Wiesław Gronkiewicz, prezes Fundacji Centrum Innowacji i Przedsiębiorczości w Koszalinie. – Nasza oferta jest jednak coraz droższa.
Ceny pożyczek udzielanych przez fundusze dokapitalizowane przez UE wyznacza tzw. stopa bazowa. Sposób jej obliczania jest obecnie niekorzystny dla pożyczkobiorców. Stopa opiera się jednorocznym WIBOR (średnia z września, października i listopada), a ten nie uwzględnia ostatnich cięć dokonanych przez NBP. Co więcej, Komisja Europejska podaje wartość stopy bazowej raz na rok. Może ją aktualizować w razie nagłych zmian na rynku, ale jednoroczny WIBOR takie zmiany pokazuje z dużym opóźnieniem. W praktyce średnie oprocentowanie pożyczek zaczyna się od 7,5 proc., bo do bazy, dyktowanej przez Unię, fundusze doliczają marżę: 60 – 1000 pkt.
– A dla naszych klientów każdy punkt procentowy w cenie pożyczki jest niezwykle istotny – dodaje Gronkiewicz. – Kryzys powoduje, że przedsiębiorstwa mają straty na bieżącej działalności, pozostaje im coraz mniej środków na spłatę zadłużenia – zauważa Michał Bitner.