Deficyt rośnie, a gospodarka staje

Deficyt budżetowy po lutym może sięgnąć 7 – 8 miliardów złotych. Zdaniem ekonomistów w takiej sytuacji rząd powinien znów podnieść składkę rentową

Publikacja: 26.02.2009 01:40

W 2008 roku do końca maja w kasie państwa mieliśmy nadwyżkę. W tym roku takiej sytuacji już nie będz

W 2008 roku do końca maja w kasie państwa mieliśmy nadwyżkę. W tym roku takiej sytuacji już nie będzie.

Foto: Rzeczpospolita

Z informacji „Rz” wynika, że Ministerstwo Finansów spodziewa się, że po styczniowej nadwyżce w kasie państwa wynoszącej 2,9 mld zł w kolejnych miesiącach szybko zacznie przyrastać deficyt. – W lutym może on już sięgnąć 7 – 8 mld zł z 18,2 mld zł, jakie rząd zaplanował na cały 2009 rok – mówi „Rz” jeden z ekonomistów. Informacji tej nie chcieli skomentować przedstawiciele Ministerstwa Finansów.

Sytuacja z 2008 roku, kiedy w budżecie do końca maja utrzymywała się nadwyżka, już się nie powtórzy. Powód? Wpływy ze wszystkich podatków, w tym najważniejszego – VAT – idą gorzej, niż planował resort. Według wyliczeń ekonomistów o około 0,5 mld zł mogą być niższe dochody z akcyzy i CIT. Wtorkowe dane GUS mówiące o wzroście bezrobocia z 9,5 proc., do 10,5 proc. na koniec grudnia, czyli ponad 160 tys. osób w ciągu jednego miesiąca, wpłyną na pogorszenie wpływów z podatku PIT, ale także z podatków pośrednich, bo ludzie bez pracy ograniczą konsumpcję. Już w grudniu ubiegłego roku Mirosław Gronicki, były minister finansów, wyliczał, że w całym 2009 roku wpływy podatkowe mogą być o 25 mld zł niższe od zaplanowanych. Prof. Stanisław Gomułka (były wiceminister finansów) szacuje, że niedobór przekroczy 20 mld zł. Dziś i jutro resort finansów będzie księgował dochody z VAT, ale i w tym wypadku przewidywania są raczej pesymistyczne. Jeśli zrealizują się prognozy mówiące o niższym wzroście gospodarczym niż zapisany w budżecie na poziomie 3,8 proc. PKB, to bezpośrednio przełoży się to na spadek wpływów z podatku od towarów i usług. W tej sytuacji nikt już nie wierzy, że uda się utrzymać deficyt na zakładanym poziomie. – 18,2 mld zł deficytu w całym roku jest nierealne, tym bardziej że po lutym według moich szacunków wyniesie on 9 – 11 mld zł. Gdy resort poda dane o wysokości deficytu, głosy o nowelizacji budżetu i podniesieniu kwoty deficytu się nasilą – uważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Jego zdaniem rząd nie uniknie tego kroku, ale inwestorzy i rynki finansowe źle odebrałyby informację, że zamierza to zrobić już w pierwszym kwartale roku.

– Minister finansów będzie musiał przedstawić nowy plan szukania oszczędności najpóźniej na przełomie marca i kwietnia i będzie on opiewał na znacznie wyższą kwotę niż wcześniejsze 17 mld zł – twierdzi ekonomista.

Podwyżka składki rentowej może być więc konieczna. Jej obniżka w latach 2007 – 2008 kosztowała budżet państwa około 19 mld zł. Minister finansów Jacek Rostowski w wywiadzie dla „Rz” tego nie wykluczał. Powiedział, że „gdyby sytuacja się pogarszała, to musimy brać pod uwagę wszystkie warianty. Choć najpierw myślimy o oszczędnościach, to nie można tego robić w nieskończoność”.

[ramka][b]JP Morgan o polskiej drodze do strefy euro[/b]

Z raportu JP Morgan (datowanego na 24 lutego), do którego dotarła „Rz”, wynika, że polska gospodarka mogła już wejść w techniczną recesję, a w całym 2009 roku wzrost gospodarczy wyniesie 0 procent. Sytuacji nie uratuje nawet konsumpcja prywatna, bo pensje rosną już wyraźnie wolniej, zwiększa się bezrobocie, a kryteria przyznawania kredytów uległy zaostrzeniu. Mimo zapewnień o twardej polityce fiskalnej rządu JP Morgan ocenia, że deficyt sektora finansów publicznych w tym roku wyniesie 3,5 – 4,0 proc. PKB, czyli wyraźnie więcej niż wymagane kryteriami z Maastricht 3 proc. Rządowi nie pomoże przedstawiony w styczniu plan redukcji wydatków o prawie 20 mld zł, bo powstawał on przy założeniu, że wzrost gospodarczy wyniesie 1,7 proc. W tej sytuacji JP Morgan nie wierzy w przyjęcie przez Polskę euro w 2012 roku. Najwcześniejsza możliwa data przyjęcia euro to 2013 rok.

[i]—qk[/i][/ramka]

[ramka][b]Andrzej Wernik, prof. Akademii Finansów[/b]

Jeśli dynamika dochodów państwa według analiz znacząco odchyli się od harmonogramu rządu, trzeba będzie radykalniej przyciąć wydatki, w konsekwencji także podnieść poziom deficytu budżetowego. Jednak nie ma powodów, aby zmieniać budżet już w połowie marca. Najpierw należy szukać oszczędności w ministerstwach i dysponentów państwowych pieniędzy. Do ewentualnego podniesienia poziomu deficytu przymierzyłbym się w połowie roku, kiedy będziemy już mieli więcej danych dotyczących kondycji gospodarki i skutków globalnego kryzysu. Niewykluczone bowiem, że sytuacja może się zacząć stabilizować i pojawią się oznaki wychodzenia z dołka. Nie zmieniałbym też podatków ani nie pompowałbym publicznych pieniędzy w gospodarkę. To może przynieść mizerne efekty, a długi trzeba będzie potem przez długie lata spłacać. [/ramka]

Z informacji „Rz” wynika, że Ministerstwo Finansów spodziewa się, że po styczniowej nadwyżce w kasie państwa wynoszącej 2,9 mld zł w kolejnych miesiącach szybko zacznie przyrastać deficyt. – W lutym może on już sięgnąć 7 – 8 mld zł z 18,2 mld zł, jakie rząd zaplanował na cały 2009 rok – mówi „Rz” jeden z ekonomistów. Informacji tej nie chcieli skomentować przedstawiciele Ministerstwa Finansów.

Sytuacja z 2008 roku, kiedy w budżecie do końca maja utrzymywała się nadwyżka, już się nie powtórzy. Powód? Wpływy ze wszystkich podatków, w tym najważniejszego – VAT – idą gorzej, niż planował resort. Według wyliczeń ekonomistów o około 0,5 mld zł mogą być niższe dochody z akcyzy i CIT. Wtorkowe dane GUS mówiące o wzroście bezrobocia z 9,5 proc., do 10,5 proc. na koniec grudnia, czyli ponad 160 tys. osób w ciągu jednego miesiąca, wpłyną na pogorszenie wpływów z podatku PIT, ale także z podatków pośrednich, bo ludzie bez pracy ograniczą konsumpcję. Już w grudniu ubiegłego roku Mirosław Gronicki, były minister finansów, wyliczał, że w całym 2009 roku wpływy podatkowe mogą być o 25 mld zł niższe od zaplanowanych. Prof. Stanisław Gomułka (były wiceminister finansów) szacuje, że niedobór przekroczy 20 mld zł. Dziś i jutro resort finansów będzie księgował dochody z VAT, ale i w tym wypadku przewidywania są raczej pesymistyczne. Jeśli zrealizują się prognozy mówiące o niższym wzroście gospodarczym niż zapisany w budżecie na poziomie 3,8 proc. PKB, to bezpośrednio przełoży się to na spadek wpływów z podatku od towarów i usług. W tej sytuacji nikt już nie wierzy, że uda się utrzymać deficyt na zakładanym poziomie. – 18,2 mld zł deficytu w całym roku jest nierealne, tym bardziej że po lutym według moich szacunków wyniesie on 9 – 11 mld zł. Gdy resort poda dane o wysokości deficytu, głosy o nowelizacji budżetu i podniesieniu kwoty deficytu się nasilą – uważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Jego zdaniem rząd nie uniknie tego kroku, ale inwestorzy i rynki finansowe źle odebrałyby informację, że zamierza to zrobić już w pierwszym kwartale roku.

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu