Z informacji „Rz” wynika, że Ministerstwo Finansów spodziewa się, że po styczniowej nadwyżce w kasie państwa wynoszącej 2,9 mld zł w kolejnych miesiącach szybko zacznie przyrastać deficyt. – W lutym może on już sięgnąć 7 – 8 mld zł z 18,2 mld zł, jakie rząd zaplanował na cały 2009 rok – mówi „Rz” jeden z ekonomistów. Informacji tej nie chcieli skomentować przedstawiciele Ministerstwa Finansów.
Sytuacja z 2008 roku, kiedy w budżecie do końca maja utrzymywała się nadwyżka, już się nie powtórzy. Powód? Wpływy ze wszystkich podatków, w tym najważniejszego – VAT – idą gorzej, niż planował resort. Według wyliczeń ekonomistów o około 0,5 mld zł mogą być niższe dochody z akcyzy i CIT. Wtorkowe dane GUS mówiące o wzroście bezrobocia z 9,5 proc., do 10,5 proc. na koniec grudnia, czyli ponad 160 tys. osób w ciągu jednego miesiąca, wpłyną na pogorszenie wpływów z podatku PIT, ale także z podatków pośrednich, bo ludzie bez pracy ograniczą konsumpcję. Już w grudniu ubiegłego roku Mirosław Gronicki, były minister finansów, wyliczał, że w całym 2009 roku wpływy podatkowe mogą być o 25 mld zł niższe od zaplanowanych. Prof. Stanisław Gomułka (były wiceminister finansów) szacuje, że niedobór przekroczy 20 mld zł. Dziś i jutro resort finansów będzie księgował dochody z VAT, ale i w tym wypadku przewidywania są raczej pesymistyczne. Jeśli zrealizują się prognozy mówiące o niższym wzroście gospodarczym niż zapisany w budżecie na poziomie 3,8 proc. PKB, to bezpośrednio przełoży się to na spadek wpływów z podatku od towarów i usług. W tej sytuacji nikt już nie wierzy, że uda się utrzymać deficyt na zakładanym poziomie. – 18,2 mld zł deficytu w całym roku jest nierealne, tym bardziej że po lutym według moich szacunków wyniesie on 9 – 11 mld zł. Gdy resort poda dane o wysokości deficytu, głosy o nowelizacji budżetu i podniesieniu kwoty deficytu się nasilą – uważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Jego zdaniem rząd nie uniknie tego kroku, ale inwestorzy i rynki finansowe źle odebrałyby informację, że zamierza to zrobić już w pierwszym kwartale roku.
– Minister finansów będzie musiał przedstawić nowy plan szukania oszczędności najpóźniej na przełomie marca i kwietnia i będzie on opiewał na znacznie wyższą kwotę niż wcześniejsze 17 mld zł – twierdzi ekonomista.
Podwyżka składki rentowej może być więc konieczna. Jej obniżka w latach 2007 – 2008 kosztowała budżet państwa około 19 mld zł. Minister finansów Jacek Rostowski w wywiadzie dla „Rz” tego nie wykluczał. Powiedział, że „gdyby sytuacja się pogarszała, to musimy brać pod uwagę wszystkie warianty. Choć najpierw myślimy o oszczędnościach, to nie można tego robić w nieskończoność”.
[ramka][b]JP Morgan o polskiej drodze do strefy euro[/b]