Londyński „The Guardian” donosi, że w ten sposób Angela Merkel przeforsowała zmiany w traktacie lizbońskim, które miały na celu stworzenie stałego mechanizmu finansowania ratunkowego zadłużonych państw strefy euro.
Merkel uciekła się do szantażu, aby wymóc na pozostałych rządach zgodę na poprawki. Mają one rozłożyć odpowiedzialność i obciążenia, jakie unia walutowa musi ponieść, by ratować zadłużone kraje. Jedna ze zmian powoduje np., że część ciężaru poniosą także inwestorzy.
Niemcy postulowały także, by ratowane kraje traciły prawo głosu w niektórych instytucjach UE. Zdaniem świadków do ostrej wymiany zdań miało dojść podczas uroczystej kolacji. Wówczas to premier Grecji Jeorjos Papandreu miał zarzucić Merkel, że przedstawione przez Niemców propozycje są niedemokratyczne. – Jeśli euroland staje się tego rodzaju klubem, być może Niemcy powinny go opuścić – miała powiedzieć kanclerz.
Rzecznik Merkel Steffen Seibert nie chciał komentować zdarzenia. Utrzymywał jednak, że podane przez „The Guardian” informacje są nieprawdziwe i że kanclerz nie powiedziała cytowanych słów.
– Nie ma nic prawdziwego w tej historii. Kanclerz nigdy tego nie powiedziała. Rząd Niemiec jest całkowicie oddany idei euro – oświadczył. – Pragnie jej bronić i nie myśli o opuszczeniu strefy euro.