W pierwszych dniach poprzedniego tygodnia inwestorzy na całym świecie, w tym na rynkach wschodzących, żyli wiadomościami z Włoch o możliwym bankructwie tego kraju. Obawy, że tamtejszy parlament nie ratyfikuje programu oszczędnościowego (jak się potem okazało – przedwczesne), spowodowały wyprzedaż akcji w poniedziałek i wtorek.
Kolejny dzień nie przyniósł odbicia, bo okazało się, że agencja Moody's zdecydowała o obcięciu długoterminowej oceny dla Irlandii do „śmieciowego" poziomu Ba1. Koniec tygodnia upłynął natomiast pod znakiem spekulacji na temat ratingu Stanów Zjednoczonych.
Seria niesprzyjających informacji makroekonomicznych połączona z kiepskimi doniesieniami z gospodarki USA (m.in. z rynku pracy) spowodowała, że inwestorzy woleli zamykać pozycje w ryzykownych aktywach, czyli głównie w akcjach firm z państw rozwijających się. Skutkowało to spadkiem indeksu MSCI EM w poprzednim tygodniu o ponad 3,7 proc.
Najsłabiej prezentowały się, nie po raz pierwszy w tym roku, giełdy z Ameryki Płn. Pod sporą kreską był też parkiet w Turcji, z której od kilku już miesięcy inwestorzy wycofują kapitał, co skutkuje głębokimi spadkami.
Niewiele lepiej, tracąc przeszło 1,5 proc., prezentowała się giełda w Warszawie. WIG20, mimo symbolicznego odbicia w piątek, zakończył tydzień poniżej 2750 pkt. To – patrząc od strony analizy technicznej – kiepsko rokuje na kolejny tydzień.