Wskaźnik PMI dla chińskiego sektora przemysłowego spadł do 50,7 z 50,9 w czerwcu. Ekonomiści odbierają to jako efekt kontrolowanego chłodzenia gospodarki. Ten sam wskaźnik publikowany przez brytyjski bank HSBC wskazywał wręcz spadek (49,1 z 50,1), niemniej jednak dane oficjalne są bardziej optymistyczne.
W każdym razie jest to czwarty kolejny miesiąc, w którym PMI spada, zresztą zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów. Jeśli PMI przekracza 50, oznacza to, że gospodarka nadal ulega ekspansji. Tyle że ostatni pomiar wskazuje, iż ten wzrost został „zakleszczony". Teraz ważny będzie kolejny odczyt – sierpniowy, który zazwyczaj jest lepszy od lipcowego, tradycyjnie najgorszego dla chińskiej gospodarki miesiąca w roku. Nie mówiąc już o tym, że w czerwcu Chiny odnotowały duży wzrost produkcji, więc gorszy miesiąc był porównywany z lepszymi wynikami.
W dalszym ciągu chińskie firmy nie narzekają na brak zamówień. Gorzej jest z eksportem, co wskazuje na pogarszającą się sytuację w światowej gospodarce. To oznacza, że wzrost produkcji Chińczycy zawdzięczają rosnącemu popytowi na własnym rynku wewnętrznym, do czego dążyli od dłuższego czasu i na co nalegali ich najwięksi partnerzy handlowi. Przedsiębiorcy boją się inflacji. W czerwcu wyniosła ona 6,4 proc., chociaż przestały w tym miesiącu rosnąć ceny domów, które obok gwałtownie drożejącej wieprzowiny są w Chinach tradycyjnie głównymi czynnikami pompującymi wzrost cen.