– To koszt, jaki ponieśliśmy za zaniechania – tłumaczy Mirosław Gronicki, były minister finansów. – I nikt go za nas nie spłaci – dodaje.
GUS przedstawił jesienną notyfikację na temat zadłużenia instytucji rządowych i samorządowych na koniec roku. Ostatecznie nasz dług publiczny wyniósł pod koniec ubiegłego roku (liczony metodologią europejską) 54,9 proc., a deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych stanowi 7,8 proc. W porównaniu z danymi z wiosny nieznacznie wzrósł dług samorządów, a spadł instytucji rządowych. Oznacza to, że na każdego pracującego oraz emeryta i rencistę, czyli na płacących podatek dochodowy, pod koniec roku dług wyniósł niespełna 32 tys. zł, a w ciągu dwóch ostatnich lat (od 2008 do 2010 roku) wzrósł o 7,5 tys. zł.
I chociaż sytuacja gospodarcza Polski i Grecji jest różna, to ekonomiści są przekonani, że powstrzymanie narastania długu publicznego jest jednym z najważniejszych zadań dla rządu. – Nasze możliwości spłaty są znacznie prostsze – przypomina Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku. Pomysł, by dzielić dług na płacących podatek dochodowy, nie bardzo mu się podoba. – Oznaczałoby to, że wszyscy będą równo obciążeni spłatą, a to nie jest prawda – mówi i zwraca uwagę, iż od nominalnej wysokości długu (prawie 777 mld zł) ważniejsza jest relacja do dochodów, bo to pokazuje rzeczywiste możliwości spłaty. I dlatego nasza sytuacja jest nieporównywalnie lepsza od greckiej. Mamy niższe saldo pierwotne (czyli relację wydatków do dochodów, gdzie nie są uwzględniane koszty obsługi) oraz wzrost gospodarczy, a nie recesję – dla ekonomisty ważne jest, by rząd dalej konsekwentnie trzymał się reguły wydatkowej. To powinno zahamować wzrost długu. – Potrzebne jest też dostosowanie finansów publicznych – dodaje Jakub Borowski. Jego zdaniem szybkie efekty finansowe dadzą zmiany w systemie ulg podatkowych: na wychowywanie dzieci, internetowej, oraz uporządkowanie systemu zatrudnienia w administracji. – W ciągu pół roku powinniśmy zdecydować, w jakim tempie wydłużać wiek emerytalny – uważa ekonomista.
o 176 mld zł wzrósł polski dług publiczny w ciągu ostatnich dwóch lat
– Jak mantrę powtarzam: musimy zrobić wszystko, by dług przestał rosnąć – dodaje Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. – Jego spłata jest niekorzystna, bo ogranicza możliwości budżetu w finansowaniu innych dziedzin czy potrzeb, jak choćby nauki czy edukacji. Jego zdaniem niezbędne jest uporządkowanie systemu waloryzacji różnych świadczeń. – Nie ma jednej zasady, w jaki sposób są podnoszone, jedne rosną zgodnie z inflacją, inne są powiązane ze wzrostem płacy minimalnej, a kolejne – ze wzrostem płacy przeciętnej. To spore marnotrawstwo pieniędzy – dodaje.