Wygląda na to, że pojawia się w ich świadomości spirala malejącego wzrostu, obarczona długiem, wynikająca ze splotu cięć wydatków publicznych i domowych wraz z zakręceniem kurka kredytów bankowych.
- Obawiam się, że Europa ma przed sobą straconą dekadę, podobną do japońskiej z lat 90. - dekadę bez wzrostu gospodarczego, dekadę permanentnych cieć i pakietów oszczędnościowych, dekadę niepokojów społecznych — stwierdził niedawno prezydent Vaclav Havel, zagorzały eurosceptyk i dawny autor prognoz gospodarczych.
Taki pogląd podziela coraz więcej czołowych polityków podejmujących wysiłki dla rozwiązania kryzysu w strefie euro. Szefowa MFW, Christine Lagarde stwierdziła to samo podczas wizyty w Chinach, gdy zapytano ją o wyłożenie pieniędzy na takie kraje jak Włochy inwestując je w europejski fundusz ratunkowy. — Jeśli nie będziemy działać razem, to gospodarce na całym świecie grozi ryzyko rozwijającej się oddolnie spirali niepewności i destabilizacji finansowej — odpowiedziała.
- Kryzys długu nie zostanie rozwiązany za jednym zamachem i jest pewne, że będziemy potrzebować dekady na powrót do lepszej sytuacji — ocenia sytuacje Angela Merkel.
Brazylijski minister finansów Guido Mantega dołożył swoje. - Musimy liczyć się, że problem niskiego wzrostu na świecie potrwa wiele lat. Zgadzam się z dyrektor MFW, że czeka nas stracona dekada. Wyraźnie zaawansowane kraje mogą mieć z nią do czynienia, ale wierzę, że nie będzie to Brazylia - stwierdził.