Jeszcze trzy lata temu transfery zagraniczne, rozumiane jako przekazy zarobków pracowników długo- i krótkookresowych, przekraczały wartość funduszy, jakie otrzymywaliśmy z budżetu Unii Europejskiej. Z roku na rok Polacy pracujący za granicą wysyłają do kraju coraz mniej.
Jak obliczyła obsługująca przekazy pieniężne firma Western Union wraz z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych CASE, w ubiegłym roku rzeczywiste środki wysłane do kraju, czyli pomniejszone o podatki i wydatki pracowników na miejscu, wyniosły ponad 17 mld zł, czyli ok. 1 proc. PKB. Jeszcze przed kryzysem, w 2007 r., było to ponad 20 mld zł (1,7 proc. PKB). - Wielu emigrantów wraca do kraju, ponieważ jego gospodarka rozwija się prężnie, co skutkuje również zwiększeniem transferów z Polski za granicę - mówi Konrad Olszaniecki, dyrektor Western Union na region Europy Centralnej i Wschodniej.
W rozmowie z „Rz" dodaje, że w ostatnich latach rosną też transfery pieniężne z Polski od pracujących tu obcokrajowców, głównie z Ukrainy. Ze statystyk Western Union wynika, że to już równowartość ok 20 proc. tego, co wpływa do naszego kraju od Polaków z zagranicy.
W ostatnich 17 latach nasza gospodarka rozwijała się średnio w tempie 4,4 proc. Symulacja autorów raportu pokazuje, że w ok. 0,1 pkt. proc. do tej dynamiki przyczyniły się środki przekazywane przez polskich emigrantów. - Polska gospodarka bez transferów rozwijałaby się wolniej, a temu rozwojowi towarzyszyłyby większe dysproporcje dochodowe - mówi Katarzyna Piętka-Kosińska, wiceprezes CASE Doradcy.
W latach 1992-2011 do Polski trafiło 160 mld zł pochodzących z zagranicznych transferów pieniężnych. Te środki zwiększyły średni roczny dochód do dyspozycji polskich gospodarstw domowych o 0,2 pkt proc. (z 2,7 proc. do 2,9 proc.), co z kolej przełożyło sie na wzrost tempa konsumpcji z 4,1 proc. do 4,2 proc.