Korespondencja z Brukseli
O konieczności stworzenia wspólnego nadzoru dla banków strefy euro zdecydowali unijni przywódcy na szczycie w czerwcu. Uznali wtedy, że jest to istotny brakujący element integracji gospodarczej 17 krajów posługujących się wspólną walutą. Banki są od siebie wzajemnie zależne, bo istnieje wspólny rynek finansowy, ale decyzje nadzorcze podejmują odrębne instytucje narodowe. Bardzo często w razie kryzysu prymat biorą interesy narodowe, choć od decyzji zależy los gospodarek w innych krajach strefy euro, gdzie dana instytucja finansowa też prowadzi działalność.
Szczegóły projektu nowego nadzoru będą oficjalnie przedstawione jutro. Komisja Europejska proponuje, aby – zgodnie zresztą z życzeniem unijnych przywódców – nadzór był wykonywany przez Europejski Bank Centralny. Ma on objąć wszystkie – ponad 6 tys. – banki strefy euro. Do kompetencji EBC będzie należało: wydawanie i odbieranie licencji bankowych na podstawie propozycji przedstawionych przez krajową instytucję nadzorczą, która sprawdzi zgodność wniosku z krajowym prawem; przejmowanie i zbywanie znaczących udziałów akcji; kontrola wypełniania wymogów kapitałowych dotyczących płynności i innych przepisów ostrożnościowych; wprowadzanie dodatkowych wymogów kapitałowych w czasach kryzysu; indywidualne decyzje dotyczące wewnętrznej organizacji banku, w tym o zwiększeniu kapitałów, płynności lub upubliczniania informacji.
EBC będzie miał prawo kontrolować działalność holdingów z udziałem banków i ich spółek zależnych. EBC będzie mógł żądać informacji od krajowych nadzorców, prowadzić kontrole na miejscu, podejmować interwencje, nakładać sankcje.
Bank centralny ma być sercem nowego systemu nadzorczego, ale nie jego jedynym elementem. Będzie działał w porozumieniu z nadzorcami krajowymi oraz z Europejskim Nadzorem Bankowym (ang. EBA). To już istniejąca instytucja, której zasady działania będą teraz nieco zmienione.