Decyzja o pozostawieniu stóp procentowych bez zmian wywołała zdziwienie na rynku. Większość analityków uważa, że już najwyższy czas, aby polskie władze monetarne, podobnie jak większość krajów świata, zaczęły wspierać hamującą gospodarkę tańszym pieniądzem. Brak obniżki dziwi tym bardziej, że prognozy przewidują spadek inflacji w kolejnych kwartałach. – Zostały spełnione wszystkie warunki, żeby doszło do obniżki – przyznaje Adam Czerniak z Kredyt Banku.
Ostatnio analityków utwierdził w przekonaniu o obniżce stóp prezes NBP Marek Belka, który wyraźnie zapowiedział zbliżający się początek cyklu luzowania polityki pieniężnej. – Nie mam pretensji o to, że obniżki nie było, ale o to, że członkowie Rady z prezesem na czele najpierw mówią jedno, a potem robią coś zupełnie innego – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z PKPP Lewiatan.
RPP podobnie zaskoczyła rynek w maju, kiedy stopy nieoczekiwanie poszły w górę. – Od tamtej pory władze monetarne próbują się z tego błędnego ruchu wycofać. Wczorajsza decyzja była podyktowana głównie czynnikami psychologicznymi – mówi „Rz" analityk w jednym z banków. Na rynku mówi się o sporach wewnątrz Rady i rozgrywkach personalnych.
Wśród ekonomistów pojawia się coraz więcej głosów, że Rada z obniżkami stóp już jest mocno spóźniona, a każdy dodatkowy miesiąc zwłoki szkodzi gospodarce. – Drogi kredyt to w efekcie mniejsze wydatki gospodarstw domowych, mniej środków na inwestycje przedsiębiorstw – wylicza Czerniak.
Na tańszy pieniądz zdecydowała się już nie tylko strefa euro, ale też nasi sąsiedzi – Czesi i Węgrzy – mimo że inflacja, podobnie jak w Polsce, wciąż jest u nich znacznie powyżej wyznaczonego celu. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, brak obniżki na wczorajszym posiedzeniu ocenia dobitnie: to błąd, który dodatkowo zahamuje wzrost gospodarczy.