Japonia to obecnie bardzo ciekawy przypadek. Wielu polityków i ekonomistów patrzy teraz na wschód w poszukiwaniu nie rozwiązań obecnych problemów, ale ich długofalowych skutków. Kraj Kwitnącej Wiśni od lat zmaga się z problemami własnej gospodarki, a efekty są raczej mizerne. Japończycy mają za sobą całe dekady stagnacji przemieszanej z recesją. Stan finansów publicznych także nie wygląda najlepiej. Dług publiczny kraju w zestawieniu do PKB jest najwyższy na świecie i oscyluje obecnie w granicach 220 proc. Ekonomiści oceniają, że to najlepszy przykład błędnej polityki pieniężnej w długim terminie.

- Japonia służy nam jako ostrzeżenie w długim terminie – stwierdził dla CNBC David Rea, ekonomista w Capital Economics. – Przed Europą i USA jeszcze długa droga do obecnej sytuacji Japonii – dodał.

Władze Japonii nie składają broni. W ciągu ostatnich kilku miesięcy rząd kraju przedstawił kilka projektów działań, które mają stymulować gospodarkę. W ocenie ekonomistów ich efekty będą jednak znikome. David Rea opisuje je jako „kolejny miszmasz różnych działań połączonych w jedną paczkę". Ocenia, że nie będą one miały większego wpływu tak na sytuację gospodarczą, jak i wyniki zbliżających się wyborów, a te mogą sporo zmienić. Shinzo Abe, lider Liberalnej Partii Demokratycznej, która przewodzi w obecnie w sondażach, wielokrotnie sugerował, że jeśli dojdzie do władzy to będzie dążył do zmiany obecnej polityki Banku Centralnego Japonii (BoJ). Obowiązujący obecnie cel inflacyjny ma być podniesiony o 1 punkt procentowy do poziomu 2 proc. W ocenie Shinzo Abe ma to znacząco pomóc w rozwiązaniu obecnych problemów. Przy obecnej polityce banku szanse na wywarcie znaczącego wpływu na gospodarkę przez rząd są raczej niewielkie.  Pytanie co na to władze BoJ.

- Ważne jest teraz to, co BoJ będzie skłonny zrobić, by uniknąć zmiany swojego statusu prawnego – stwierdził Steven Englander, dyrektor w dziale strategii walutowych w Citi. – Patrząc globalnie na zmiany w stosunkach pomiędzy bankami centralnymi a rządem widzimy, że ewoluowaliśmy od „otwartego związku", przez pełną niezależność do robienia przez bankierów tego, czego wymagają urzędujący ministrowie finansów – dodał.

Sam BoJ nie ma najlepszej prasy. Instytucja wielokrotnie krytykowana była za „zbyt bojaźliwe" podejście przy zwalczaniu japońskiego problemu deflacji. To się jednak zmieniło. Obecnie ekonomiści oceniają, że nie ma wielkich różnic w polityce prowadzonej przez BoJ czy amerykański FED, a mimo to końca problemów nadal nie widać.