Na przygotowania do mistrzostw Europy wydaliśmy 94 mld zł. Wiadomo było, że te inwestycje się nie zwrócą, bo każdy gospodarz do turnieju dokłada. Prawie 700 tys. kibiców, którzy przyjechali do nas na piłkarskie igrzyska, zostawiło 1,12 mld zł, a przyrost PKB do 2020 roku ma wynieść około 20 mld zł. Ale wizerunkowo zyskaliśmy więcej.
Wyznaczanie trendów
Według londyńskiego Brand Finance Institute wartość marki Polska wzrosła z 269 do 472 mld dolarów. Dzięki nowym stadionom zorganizujemy w 2015 roku finał Ligi Europejskiej – na Narodowym. Tutaj może się też zacząć siatkarski festiwal, czyli przyszłoroczny mundial. 55 tys. widzów na jednym meczu jeszcze nie było, a Polska chce wyznaczać nowe kierunki. – Chodzi o to, by pokazać coś ciekawego, dynamizm, radość i genialność miasta Warszawa. Przed meczem odbędzie się kongres FIVB (międzynarodowa federacja siatkówki), potem planowana jest ogromna ceremonia otwarcia. Wcale nie jestem przekonany, że będzie to spotkanie, w którym zagrają Polacy. Może być to np. mecz gwiazd na zakończenie kariery Giby, Brazylijczyka kochanego przez naszych kibiców – mówi „Rz" Tomasz Redwan, specjalista od marketingu sportowego i jeden z pomysłodawców takiego otwarcia mistrzostw. Dwa tygodnie temu, przy okazji spotkania Polska – Brazylia inaugurującego rozgrywki Ligi Światowej, zrobiono na stadionie pokazowy trening obu reprezentacji.
Także wtedy odbyła się konferencja „Sport jako dźwignia promocji polskiej gospodarki. Kierunek: Brazylia" zainicjowana przez wicepremiera, ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego (zorganizowana przez resort gospodarki wraz z ośrodkiem analitycznym THINKTANK).
Czy siatkarski mundial może wywołać w kraju taką samą euforię jak Euro 2012? – Tego porównać się nie da. Naszą najpopularniejszą dyscypliną jest siatkówka, futbol jest religią – przyznaje Redwan. Tegoroczne mecze LŚ to zapowiedź święta, odbywają się nie w trzech miastach, jak dotychczas, lecz w sześciu: Warszawie, Łodzi, Bydgoszczy, Gdańsku, Katowicach i Wrocławiu. Tych samych, które będą gościć mundial (jeszcze Kraków). Nie byłoby tego turnieju nad Wisłą, gdyby nie pomoc telewizji Polsat, która za prawa do transmisji zapłaciła 20 mln dol., stając się producentem sygnału i współorganizatorem imprezy. Mundial dopiero za rok, ale wcześniej, we wrześniu, Polska wspólnie z Danią zaprasza na mistrzostwa Europy.
Mistrzostwa na plaży
Pierwsza siatkarska uczta czeka nas już jednak na początku lipca. W Starych Jabłonkach, wsi koło Ostródy, odbędą się mistrzostwa świata na plaży. To dobry przykład promocji regionu przez sport. I dowód na to, że wielkie wydarzenia nie są zarezerwowane dla metropolii – tak mała miejscowość (750 mieszkańców) tak dużej imprezy jeszcze nie gościła. Ale to nie przypadek, że zawitają tu specjaliści od gry na piasku. Przyjeżdżają od 2004 roku, od czterech lat na turnieje najwyższej rangi – w cyklu Wielkiego Szlema. Imprezę wymyślili bracia Dowgiałło, właściciele Hotelu Anders. Finansują ją w ogromnej części Urząd Marszałkowski, Ostróda, Olsztyn i PKN Orlen. – To ewenement na skalę światową. Poprzednio mistrzostwa rozgrywane były w Rzymie, w Berlinie czy w Rio de Janeiro. Warmia i Mazury uruchomiły gigantyczną akcję promocyjno-reklamową za pieniądze Unii Europejskiej. Widać, że ten region żyje, jest świetnie zarządzany. Stare Jabłonki są tylko jego wizytówką – tłumaczy Redwan. Od Warmii i Mazur mogłaby się uczyć Warszawa, która odmówiła finansowej współpracy przy organizacji mistrzostw świata w ciężarach. Zamiast na Torwarze, odbędą się one w październiku we Wrocławiu.