Do tragedii doszło tydzień temu. 21-letni Moritz Erhardt został znaleziony martwy we własny mieszkaniu, pod prysznicem. Wcześniej w pracy spędził 72 godziny. Według informacji prasowych młody mężczyzna cierpiał na epilepsję. Dopiero za miesiąc znane będą ostateczne wyniki autopsji, a więc i dokładana przyczyna śmierci.
Według informacji, rzekomo pochodzących od innych praktykantów tego banku, Niemiec w ciągu ostatnich dwóch tygodni praktyki przepracował w sumie osiem nocy. Był ambitny i zawzięty. Pił dużo kawy i był skrajnie wycieńczony. W dniu śmierci do końca praktyki pozostały mu zaledwie dwa tygodnie. Zdaniem brytyjskich mediów taki styl pracy dla młodych i ambitnych praktykantów w City to nic nadzwyczajnego. W zamian za to otrzymują wysokie wynagrodzenie, sięgające w skali rocznej 50 tys. euro i nadzieję na stałe zatrudnienie po zakończeniu studiów. Nikt się też nie skarży, bo dostanie się na staż do City nie jest proste.
Śmierć młodego Niemca, którą brytyjskie media nazwały "śmiercią z przepracowania", wywołała burzliwą dyskusję w brytyjskich mediach na temat warunków pracy w londyńskim City. – Wykorzystywanie młodych pracowników jest niedopuszczalne – powiedział Laszlo Andor, unijny komisarz ds. pracy.
Przedstawiciele Bank of America Merrill Lynch w specjalnym oświadczeniu wyrazili żal z powodu śmierci praktykanta, ale także poinformowali, że przeprowadzą szczegółowe śledztwo jak doszło do tragedii oraz w jakich warunkach pracują praktykanci.