W ostatnich latach w USA już tyle razy obwieszczano ożywienie gospodarcze z prawdziwego zdarzenia, że tym razem ekonomiści są ostrożni w podwyższaniu prognoz. Ale dane napływające z największej gospodarki świata w ostatnich tygodniach są obiecujące.
Prawdziwy wysyp pozytywnych sygnałów nastąpił w piątek. Amerykański Departament Pracy podał wówczas, że liczba etatów w sektorze pozarolniczym zwiększyła się w listopadzie o 203 tys., a stopa bezrobocia spadła do najniższego od pięciu lat poziomu 7 proc. z 7,3 proc. w październiku. Dane te zaskoczyły ekonomistów, którzy oczekiwali przyrostu liczby miejsc pracy o 185 tys. Wprawdzie Departament Pracy zrewidował w dół odczyt za październik, ale nieznacznie, z 204 do 200 tys.
Dane z amerykańskiego rynku pracy bywają niejednoznaczne, na przykład gdy stopa bezrobocia maleje z powodu wycofywania się Amerykanów z rynku pracy, a nie z powodu wzrostu zatrudnienia. Tym razem obyło się jednak bez kontrowersji. Odsetek Amerykanów aktywnych zawodowo, tzn. pracujących lub szukających zatrudnienia, odbił się w listopadzie z najniższego od 1978 r. poziomu 62,8 proc. do 63 proc. Nieznacznie wzrosły też średnia godzinowa płaca oraz średni czas pracy. To, zdaniem ekonomistów, dobrze rokuje wydatkom konsumpcyjnym.
– USA są na skraju przyspieszenia gospodarczego, które będą napędzali konsumenci – ocenia Scott Anderson, główny ekonomista Bank of the West. Piątkowe dane zdają się to potwierdzać. Departament Handlu podał, że wydatki konsumpcyjne Amerykanów wzrosły w październiku o 0,3 proc., podczas gdy ekonomiści spodziewali się powtórki październikowej zwyżki o 0,2 proc. Z kolei Uniwersytet w Michigan podał, że wskaźnik zaufania konsumentów do gospodarki wspiął się w grudniu do najwyższego od pięciu miesięcy poziomu 82,5 pkt z 75,1 pkt w listopadzie. Zdaniem ekonomistów nastroje Amerykanów poprawiają się wraz ze spadkiem stopy bezrobocia i wzrostem cen domów oraz akcji.
7 procent wyniosła w listopadzie stopa bezrobocia w USA. Tak niska nie była od listopada 2008 r.