To rezultat przemyśleń niektórych inwestorów instytucjonalnych, którzy przygotowują się na ograniczanie skupu obligacji przez Fed i koniec utrzymujących się od 30 lat byczych nastrojów na amerykańskim rynku papierów dłużnych. Podobnie zresztą postępują inwestorzy indywidualni, którzy coraz więcej pieniędzy lokują w akcjach amerykańskich spółek.
W okresie pięciu miesięcy do końca października 2013 r. obligacyjne fundusze inwestycyjne w USA umorzyły walory o wartości 133 miliardów dolarów, zaś do funduszy akcyjnych napłynęło 56 miliardów dolarów, wynika z danych waszyngtońskiego Investment Company Institute.
- Po latach bardzo wysokich stóp zwrotu w przestrzeni kredytowej na początku 2013 r. roku odnosiliśmy wrażenie , że w znacznym stopniu zostało to już wyczerpane - wskazuje Michael Rosen, odpowiedzialny za inwestycje Investment Advisors, firmy doradzającej instytucjom. Dlatego postanowiła ona zwiększyć zaangażowanie na rynku akcji.
W okresie sześciu miesięcy, do końca września 2013 r., główny fundusz firmy doradczej SkyBridge, zajmującej się powierzaniem pieniędzy klientów zewnętrznym zarządzającym, w funduszach towarzystwa Paulsona ulokował 490 milinów dolarów, czyli 15 proc. swoich aktywów.
Stratedzy z Wall Street jednak wciąż dyskutują, czy inwestorzy indywidualni zaczęli już na większą skalę odchodzić od obligacji na rzecz akcji, co analitycy Bank of America Merrill Lynch w raporcie ze stycznia 2011 r. nazwali wielką rotacją. Luke Montgomery, analityk SanfordC. Bernstein&Co, w listopadzie 2013 r. pisał, iż pojęcie wielkiej rotacji windującej ceny akcji jest błędnym pojęciem, gdyż nie istnieje automatyczna korelacja między migracją pieniądza a cenami aktywów.