Takie wnioski można wyciągnąć z przeprowadzonego na zlecenie TD Ameritrade badania "Self-Employment and Retirement Survey". Wynika z niego, że aż 28 procent osób pracujących na własny rachunek – jako konsultanci, wolni strzelcy, przedsiębiorcy, czy podwykonawcy – nie odkłada na starość żadnych poważniejszych sum. Następnych 40 procent przyznaje, że robi to jedynie okazjonalnie i tylko wtedy, gdy dysponuje sporymi rezerwami gotówki. To niepokojące zjawisko, bo państwowy system emerytalny Social Security gwarantuje bardzo skromne świadczenia. Pracujący Amerykanie powszechnie więc odkładają pieniądze na oferowanych przez pracodawcę kontach 401(k) albo na indywidualnych planach emerytalnych (IRA i Roth IRA), co wiąże się zresztą w ulgami podatkowymi. Często, w ramach świadczeń pracowniczych do planów 401(k) dokładają jeszcze pieniądze sami pracodawcy. Tymczasem samozatrudnieni odprowadzają co prawda państwowe składki emerytalne, ale nie oszczędzają w takim stopniu co zwykli pracownicy, mimo że w amerykańskim systemie finansowym mają możliwość zakładania kilku rodzajów indywidualnych planów emerytalnych utworzonych właśnie z myślą o nich.

Na to zjawisko nakłada się rosnąca liczba pracujących na własny rachunek. Według Government Accountability Office w 2006 roku stanowili oni około 30 proc. wszystkich osób czynnych zawodowo w USA. W 2020 roku odsetek ten wzrośnie już do 40 proc. Analitycy TD Ameritrade ostrzegają więc przed tykającą "emerytalną bombą zegarową". Może się okazać, że miliony ludzi po przejściu na emeryturę nie będą dysponować wystarczającymi rezerwami finansowymi, aby regulować codzienne rachunki i opłacać podatki.