jednocześnie hiszpański rząd zakłada w tym roku wzrost na poziomie 1 proc., to korekta w górę z 0,7 zakładanego jeszcze w grudniu ubiegłego roku. Prawdziwe przyspieszenie ma przynieść dopiero przyszły rok — 1,5 proc. PKB. —Wzrost w tym roku będzie jeszcze niewielki, ale w 2015 roku naprawdę odczujemy poprawę — mówił premier Hiszpanii, Mariano Rajoy w dorocznym przemówieniu w parlamencie, w którym przedstawił stan gospodarki.
Problemem pozostaje nadal bezrobocie wynoszące 26,4 proc. I będzie spadało bardzo powoli, po ok 1 pkt proc rocznie w tym i przyszłym roku jak wynika z prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Komisji Europejskiej, która także poprawiła w tym tygodniu swoje prognozy dla Hiszpanii.
Hiszpania może wyszła z recesji, ale dla obywateli tego kraju — nie z kryzysu. I mimo zapewnień premiera, że naprawdę jest lepiej, to Hiszpanie są przekonani że nie jest to efekt polityki gospodarczej rządu, ale czynników zewnętrznych. Obecny rząd jest właśnie na półmetku, ale wszystkie badania opinii publicznej wskazują, że gdyby wybory były teraz, to Partia Ludowa (PP) straciłaby swoją większość w Parlamencie. Powodem jest właśnie wysokie bezrobocie, bez precedensu w krajach rozwiniętych.
PP stara się również odzyskać wiarygodność obiecując obniżkę podatków, które w kryzysie wzrosły, mimo że było to złamanie zapowiedzi z kampanii wyborczej.
Hiszpanie przeżyli w tym kryzysie największe upokorzenie w swojej nowoczesnej historii. Byli na granicy bankructwa ze sparaliżowanymi bankami. I w obliczu gigantycznego kryzysu na rynku nieruchomości, z którym starają się uporać do dzisiaj. Prawdą jest jednak, że rząd ruszył eksport korzystając z ożywienia na innych rynkach. Pobudził motoryzację i nie przeszkadzało mu, że fabryki aut należą do obcego kapitału, bo liczyło się, że dają pracę Hiszpanom.