Bogaci na cenzurowanym za rosnący udział w dochodach
Nawet w krajach z historią bardziej wyrównanej dystrybucji dochodów rośnie przewaga najlepiej zarabiających mieszkańców – ocenia w swym najnowszym raporcie OECD, która podsuwa politykom kilka pomysłów na zwiększenie tzw. sprawiedliwości społecznej.
Bo o tą sprawiedliwość trudno w czasach, gdy w rosnącej liczbie krajów jeden procent najlepiej uposażonych osób ma coraz większy udział w łącznych dochodach przed opodatkowaniem. Według danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) ich udział sięga już 13 proc. rocznych dochodów w Wielkiej Brytanii i w Niemczech, a nawet 20 proc. w USA (a jest jeszcze większy, gdyby doliczyć zyski kapitałowe, w tym dywidendy).
Koncentracja na szczycie
Nawet w egalitarnej Skandynawii – w Finlandii, Norwegii i Szwecji - udział jednej setnej najzamożniejszej części społeczeństwa wzrósł do 7-8 proc. łącznych dochodów mieszkańców. Co prawda bogaci stracili początkowo na kryzysie (głównie w wyniku spadków na giełdach), ale w ostatnich latach z nawiązką to odrobili. W dodatku, jak zwracają uwagę eksperci OECD – w wielu krajach reformy podatkowe sprzyjały zmniejszeniu obciążeń najbardziej zamożnych obywateli, którzy w ostatnich trzech dekadach mieli w rezultacie największy udział we wzroście dochodów mieszkańców. Co więcej widać rosnącą koncentrację zarobków nawet wśród najbogatszych, gdzie jeden procent na samym szczycie znacząco zwiększył swój udział w łącznych dochodach przed opodatkowaniem. Np.w USA w latach 80. XX wieku wynosił on dwa proc. a dwie dekady później już 8 proc.
Co prawda 99 proc. mniej zamożnych mieszkańców też skorzystała. W części państw (np. w Skandynawii, ale także we Francji, Hiszpanii czy Portugalii) to właśnie w dochodach większości mieszkańców widać najbardziej dynamiczny wzrost (o 90 proc. od połowy lat 70 XX wieku). Tyle tylko,że ta duża grupa jest bardzo zróżnicowana i w wielu krajach wzrost jej zamożności był wynikiem szybkiego wzbogacenia się górnych 10 proc. najlepiej uposażonych osób. Np. w USA na 10 proc. dobrze zarabiających mieszkańców (wraz z 1 proc. najbogatszych) przypada ponad 80 proc. łącznego wzrostu dochodów. W Kanadzie dwie trzecie, zaś w Wielkiej Brytanii – ponad połowa.