Reklama

Polski przemysł traci grunt pod nogami

W UE nie mamy równych, ale nasza konkurencyjność wobec reszty świata słabnie.

Publikacja: 20.05.2014 04:15

Polski przemysł traci grunt pod nogami

Foto: Fotorzepa, Adam Burakowski

Polska gospodarka w ciągu ostatnich dziesięciu lat mocno straciła na konkurencyjności – w skali globalnej. W tym czasie koszty energii wzrosły u nas o 90 proc., a gaz dla przemysłu zdrożał aż o 175 proc. W efekcie koszty produkcji w Polsce są już nieznacznie wyższe niż w USA, choć jeszcze dziesięć lat temu byliśmy od Amerykanów sporo tańsi – wynika z najnowszego raportu The Boston Consulting Group (BCG).

– Na świecie zmieniły się reguły gry. Rewolucja łupkowa dała Stanom Zjednoczonym dostęp do taniego gazu, dzięki czemu kraj ten stał się jedną z najbardziej atrakcyjnych lokalizacji dla inwestycji przemysłowych – mówi Jarosław Dmowski, partner w BCG. – Dzisiaj koszty produkcji w Polsce na tle Europy są wciąż relatywnie niskie, ale okazują się zbliżone do Stanów Zjednoczonych – alarmuje Dmowski.

Pod presją

Dalszy wzrost kosztów produkcji może sprawić, że polskim firmom coraz trudniej będzie przebić się ze swoimi wyrobami na rynkach zagranicznych, a przemysł szukać będzie miejsc do inwestowania tam, gdzie koszty są niższe. Z raportu BCG wynika, że wschodzącymi gwiazdami są teraz USA i Meksyk. Ich konkurencyjność rośnie najszybciej, głównie z uwagi na dostęp do tanich surowców. Z kolei pod silną presją, podobnie jak Polska, są m.in. Chiny, Brazylia i Czechy, również do niedawna uznawane za niskokosztowe.

Eksperci zaznaczają jednak, że choć perspektywy nie są optymistyczne, na razie z pozycją polskiej gospodarki nie jest źle. Zwłaszcza że wciąż jesteśmy najbardziej konkurencyjnym krajem Unii Europejskiej. – Wystarczy spojrzeć na imponujący wzrost eksportu w ostatnim dziesięcioleciu. Kapitał zagraniczny przyniósł ze sobą nowe technologie, a to wywindowało naszą konkurencyjność – przekonuje prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club. W ostatniej dekadzie eksport towarów wzrósł trzykrotnie, do 639 mld zł. Jednocześnie deficyt w handlu z UE zmienił się w solidną nadwyżkę, sięgającą 100 mld zł.

– Naszym atutem pozostają relatywnie niskie koszty płacy i raczej nie zmieni się to w najbliższym czasie – uważa Gomułka. Jego zdaniem apele wielu środowisk o znaczącą podwyżkę płacy minimalnej (obecnie 1680 zł brutto) mogą doprowadzić do wzrostu bezrobocia, ale naszej konkurencyjności nie pogrzebią.

Reklama
Reklama

Poważnym zagrożeniem może być natomiast zaostrzenie polityki klimatycznej w Unii Europejskiej, co odczuje przede wszystkim przemysł energochłonny, w tym producenci cementu czy wyrobów chemicznych. Jak podaje resort gospodarki, koszty wdrożenia przez Polskę tej polityki (w postaci utraty dynamiki PKB i miejsc pracy) będą dla nas blisko dwukrotnie wyższe (1,4 proc. PKB do roku 2020) niż średnio w UE (0,6 proc. PKB).

W poszukiwaniu wydajności

Dlatego polskie firmy już dziś powinny zadbać o poprawę swojej konkurencyjności na światowych rynkach, uważają eksperci. – Nasze zakłady przemysłowe w sektorze wydobywczym, chemicznym czy petrochemicznym potrzebują doskonałości operacyjnej. Chodzi o zmianę DNA firmy w taki sposób, żeby podnoszenie efektywności, szukanie oszczędności i eliminowanie przestojów stało się integralną częścią każdego dnia pracy – wyjaśnia Jarosław Dmowski z BCG.

Taki program już od 2008 r. wdraża u siebie Grupa Lotos. Pierwszy etap projektu dzięki usprawnieniu procesów produkcyjnych przyniósł zwiększenie marży rafineryjnej o ok. 40 mln zł. – Program pozwolił nam obronić się przed kryzysem, w którym znajduje się dziś branża rafineryjna, i uzyskiwać maksymalnie dużo najwyższej jakości produktów z każdej baryłki przerobionej ropy – podkreśla Marek Herra, dyrektor ds. produkcji w Lotosie.

W tym roku realizację podobnego projektu ma rozpocząć producent nawozów Grupa Azoty. Ze względu na duże zużycie gazu ziemnego i wysokie koszty polityki klimatycznej, trudno jej konkurować z producentami rosyjskimi czy amerykańskimi. – Dalsza poprawa efektywności to dla nas konieczność – mówi Paweł Jarczewski, prezes Azotów.

Takich przykładów w naszym kraju jest jednak wciąż mało. – To chlubne wyjątki. Większość przedsiębiorstw przemysłowych ma problem z efektywnością – zaznacza Dmowski.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

Reklama
Reklama

b.oksinska@rp.pl

Najwięcej sprzedajemy do krajów unijnych

Polska znajduje się w pierwszej trzydziestce największych eksporterów na świecie. Jak wynika z danych GUS, w 2013 r. eksport towarów z Polski wzrósł o 6,5 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim, osiągając wartość 152,8 mld euro. Jednocześnie sprzedaż na rynki rozwijające się i słabiej rozwinięte wzrosła ponaddwukrotnie szybciej niż na rynki rozwinięte. Blisko trzy czwarte sprzedaży zagranicznej Polski trafiło do odbiorców z Unii Europejskiej. Wśród naszych głównych partnerów eksportowych w UE w ubiegłym roku wyraźnie wzrosła sprzedaż do Niemiec (o 5,9 proc., do 38,2 mld euro), Czech (o 4 proc., do ponad 9,4 mld euro), Szwecji (o 8,9 proc., do blisko 4,2 mld euro) oraz Słowacji (o 7,9 proc., do 4 mld euro). Najwięcej eksportujemy wyrobów elektromaszynowych (39 proc. całego eksportu w 2013 r.), chemicznych (14 proc.), rolno-spożywczych (13 proc.) oraz metalurgicznych (11 proc.).

Finanse
Awaria systemu płatności w całej Polsce. Nie działały terminale w sklepach
Finanse
Worki z dolarami jadą do Rosji. Ich łączna waga przekroczyła już tonę
Finanse
Pęczniejące miliardy Polaków na kontach IKE i IKZE
Finanse
Nowy rekord cen złota – już powyżej 3500 dolarów za uncję
Finanse
Donald Trump rozpoczął szturm na amerykański bank centralny
Reklama
Reklama