Albania, Czarnogóra, Islandia, Liechtenstein, Norwegia i Ukraina przyłączyły się do krajów, które wprowadziły u siebie sankcje wobec Rosji. Dwa pierwsze państwa mają status kandydatów do Unii a trzy kolejne wchodzą do unijnej strefy wolnego handlu. Przyłączenie się Ukrainy ma wymiar symboliczny. Do sankcji, ale tylko wobec Krymu, przyłączyła się Gruzja.
Przyłączając się do sankcji sześć państwa wprowadziło zakaz wjazdu dla biznesu i osób z czarnej listy sporządzonej przez USA i Unię. Banki na ich terenie nie mogą finansować rosyjskich firm a miejscowe firmy - sprzedawać do Rosji m.in. broni i technologii i urządzeń wydobywczych. W Rosji oceniono, że gospodarka nie poniesie z tego tytułu strat.
- Ważniejsze dla nas są ograniczenia sektorowe dla banków wprowadzone przez Unię i USA - podkreślił Dmitrij Ablazow szef Centrum Komunikacji Strategicznej w Moskwie dla agencji Prime. Dlatego nie ma co oczekiwać jakiś specjalnych kont sankcji wymierzonych w nowe kraje. Jedynie Krym odgraża się stosowną odpowiedzią, ale nie wiadomo, co półwysep mógłby zrobić np. Norwegii, która i tak nie może eksportować do Rosji swoich ryb, podkreśla ekspert.
Uważa też, że niczym nie ryzykuje Gruzja, która nie chce sobie popsuć poprawiających się kontaktów z Moskwą, ale też chce zadowolić Waszyngton i Brukselę. Ciekawie natomiast może się rozwinąć sytuacja w Czarnogórze, kraju opanowanym przez rosyjski kapitał i biznes.