– Lokalne czynniki tylko amplifikowały przecenę polskich obligacji, która była odzwierciedleniem tendencji globalnych. Te tendencje to wzrost rentowności 10-letnich obligacji USA do około 4,3 proc. (z około 3,8 proc. na początku miesiąca – red.). To jest wynik zakładów o to, że Fed podwyższy główną stopę procentową w okolicę 5 proc. Towarzyszyło temu osłabienie kursu euro wobec dolara wskazujące na to, że następuje odpływ kapitału z całej Europy – tłumaczył Pytlarczyk w programie „Prosto z Parkietu”. Jak dodał, dowodem na to, że to nie krajowe czynniki stały za przeceną polskiego długu, może być to, że w ostatnich dniach ten dług wyraźnie podrożał, choć w polskiej polityce makroekonomicznej niewiele się zmieniło.

W ocenie głównego ekonomisty Banku Pekao nie ma żadnych powodów, aby sądzić, że wzrost rentowności obligacji skarbowych (porusza się w kierunku odwrotnym do cen) Polski to wyraz braku wiary inwestorów w to, że RPP będzie dążyła do sprowadzenia inflacji do celu NBP (tj. 2,5 proc. rocznie). – Teza, że dotychczasowe podwyżki stóp w Polsce nie działają i te stopy są wciąż za niskie, jest absolutnie nieuprawniona – podkreślił nasz rozmówca. Jak dodał, widać już zwiastuny hamowania inflacji, takie jak spadek (rok do roku) podaży płynnego pieniądza (tzw. agregat M1). Na Węgrzech i w Turcji, gdzie polityka makroekonomiczna straciła wiarygodność, tego nie widać.

Czytaj więcej

Zapaść na rynku obligacji. Polska jak Rosja, gorzej tylko w Pakistanie i Brazylii