Zarządzający komunikacją miejską i międzymiastową jak i firmy kontrolujące pasażerów regularnie korzystają z narzędzia windykacyjnego jakim jest wpis osoby, która nie zapłaciła w terminie kary za jazdę na gapę do rejestru dłużników BIG. W rezultacie spontaniczna podróż może skończyć się podwójną karą.
Nie zapłacisz mandatu, nie dostaniesz kredytu
W Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor na koniec maja 2017 r. liczba dłużników za jazdę na gapę wynosiła 34,5 tys. osób, zaś łączny dług był prawie 27,5 mln zł. W ciągu roku liczba osób niepłacących za przejazdy i wynikające z tego kary spadła w bazie BIG InfoMonitor o 2999 osób, a zaległość o ponad 5,3 mln zł. Średni dług z tego tytułu zmniejszył się o 12 proc. z 796 zł do 702 zł.
Najczęstszym problemem osób, które regularnie korzystają z komunikacji miejskiej jeżdżąc na tzw. "gapę" jest fakt, że nie do końca zdają sobie sprawy z konsekwencji takich działań. Mogą bowiem być ukarani podwójnie - po pierwsze opłatą za brak biletu lub karty miejskiej, a po drugie wpisem do rejestru dłużników np. prowadzonego przez BIG InfoMonitor, jeśli nie uregulują kary w terminie.
- Taki wpis może nieprzyjemnie zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie, często bardziej niż sam kontroler biletów. Z powodu obecności w rejestrze można bowiem nie otrzymać kredytu w banku, pożyczki w firmie pożyczkowej, usłyszeć odmowę rozłożenia opłaty za zakupy na raty, nie podpisać umowy na telefon, internet czy telewizję. Próba przesiadki z komunikacji publicznej na auto zakupione w leasingu też może się nie powieść, bo firma leasingowa nie zaufa dłużników-gapowiczowi – tłumaczy Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.