– Z danych resortu finansów wynika, że realne wykonanie potrzeb pożyczkowych skarbu pastwa będzie w tym roku nie wyższe niż 39,5 mld zł wobec planowanych 45 mld zł – poinformował podczas obrad komisji finansów publicznych poseł PO Jakub Szulc. – Wykonanie będzie tak dobre, mimo że wpływy z prywatyzacji zapewne nie osiągną spodziewanego poziomu i będą o ok. 0,3 mld zł niższe.
Szulc zwrócił jednak uwagę, że nie ma powodu do zadowolenia, bo z roku na rok spadają dochody, jakie rząd uzyskuje ze sprzedaży państwowego majątku. Rosną za to tzw. ujemne wpływy z prywatyzacji, czyli kwoty, które państwo jest zmuszone w zamian pożyczyć.
Wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska potwierdziła, że spadek potrzeb pożyczkowych nie ma nic wspólnego z oszczędnościami w wydatkach, a jedynie z niezrealizowanymi, ale zaplanowanymi wydatkami. – Mniej się zadłużyliśmy, bo od połowy roku w budżecie państwa występowała nadwyżka, końcowy wynik deficytu budżetowego także będzie niższy od zamierzonego – stwierdziła wiceminister. Po listopadzie sięgnie on prawdopodobnie 6 mld zł, całoroczny nie przekroczy – jak szacuje resort finansów – 23 mld zł.Zdaniem ekonomistów jednak może to być zawyżony szacunek. – Nie sądzę, aby deficyt budżetowy był wyższy niż 15 mld zł – mówi Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale. – Nie wyobrażam sobie, aby w ciągu jednego miesiąca mógł on skoczyć z 6 do planowanych 23 mld zł.
Ekonomista dodaje, że na fakt, iż w mniejszym stopniu zadłużaliśmy się w ciągu 2007 r., wpływ miał zarówno wysoki wzrost gospodarczy, dobra sytuacja na rynku pracy, wyższe wpływy z podatków i mniejsze zapotrzebowanie resortu pracy na pieniądze, jak też polityka rządu. – Z danych GUS wynika, że spożycie zbiorowe, na które składają się przede wszystkim wydatki państwa, nie przekroczyło 1 proc., podczas gdy rok temu wynosiło powyżej 4 proc. – wyjaśnia Janecki. – Oznacza to, że nadal nie uruchomiono wydatków zapisanych w ustawie budżetowej.
Wojciech Misiąg, ekspert IBnGR, uważa, że wynik może być jeszcze niższy, niż podawane dziś 30,5 mld zł. – Sądzę, że potrzeby pożyczkowe w konsekwencji nie przekroczą 36 –37 mld zł, czyli będą o 8 – 9 mld zł niższe od zaplanowanych – szacuje ekonomista.