Wczoraj Fed podjął decyzje w sprawie wysokości stóp procentowych. Zdecydował się na ich obcięcie o 25 pkt. bazowych – do 4,25 proc., uzasadniając ten krok przyspieszeniem przezwyciężania negatywnych skutków kryzysu na amerykańskim rynku kredytowym.
Po wcześniejszych dwóch redukcjach stopy podstawowej (w tym o 50 pkt we wrześniu) Fed deklarował, że powinny one wystarczyć dla oddalenia groźby recesji. Mimo że wczoraj Fed zgodnie z oczekiwaniami analityków kolejny raz obciął stopy o 25 pkt bazowych, giełdowi gracze liczyli na większy gwiazdkowy prezent. Nie dostali go i dlatego przystąpili we wtorek do wyprzedaży akcji. Indeksy na Wall Street zakończyły dzień ponad 2-proc. spadkami. Inwestorów rozczarował przede wszystkim komunikat, ponieważ spodziewali się oni większej determinacji w obniżaniu kosztu pieniądza w kolejnych miesiącach z powodu szybko pogarszającej się sytuacji w gospodarce.
Tymczasem Fed inaczej widzi tę kwestię. Zdaniem jego przedstawicieli, sięganie po bardziej radykalne środki nie jest koniecznie i lepiej stopniowo dostosowywać politykę monetarną do potrzeb gospodarki. Część ekonomistów twierdzi, że podejście Fedu jest właściwe. – Oczekujemy jeszcze dwóch obniżek stóp przez Fed w przyszłym roku – tłumaczył analityk Credit Suisse Marcel Thieliant. Jego zdaniem, bardziej radykalne kroki, poza chwilową poprawą płynności w sektorze finansowym, mogłyby doprowadzić do nadmiernego wzrostu inflacji, co w konsekwencji odbiłoby się negatywnie na gospodarce.
Ale są również inne opinie. „Największe ryzyko jest takie, że kryzys finansowy zamieni widoczne spowolnienie na prawdziwą recesję” – napisali w raporcie analitycy BNP Paribas. Dlatego niektórzy oczekują, że cięcia kosztów pieniądza w USA będą bardzo zdecydowane. Ekonomiści Morgan Stanley twierdzą, że do września 2008 r. Fed obniży stopy aż o 1 pkt proc., do 3,5 proc. W ostatnich tygodniach banki za oceanem i w Europie mocno podniosły koszty pieniądza. Świat pogrążył się w największym kryzysie płynności od czasów zamachów terrorystycznych z września 2001 r. A do tego dochodzą bardzo poważne obawy, że amerykańscy konsumenci ograniczą wydatki w reakcji na spadek cen ich domów. Nie ma też wątpliwości, że ewentualny kryzys gospodarczy w Stanach przełoży się na Europę, w tym Polskę.
– Naszym zdaniem wzrost PKB Polski w przyszłym roku wyniesie 5,4 proc., ale istnieje ryzyko, że będzie niższy. Problem w tym, iż nikt nie jest w stanie określić, jak duże jest to ryzyko – przyznaje ekonomista BPH Adam Antoniak. Czy zatem Fed uratuje gospodarkę USA przed recesją, a resztę świata przed spowolnieniem? Decyzje banku centralnego przynoszą skutek w gospodarce po ok. 4 – 6 kwartałach. Cykl obniżek rozpoczął się we wrześniu. Większość ekonomistów oczekuje, że pod koniec 2008 r. Ameryka powinna się odbić od dna. Ale do tego czasu może się wydarzyć wszystko – od zwyczajnego spowolnienia po recesję.