Gwałtowny wzrost inflacji, która jeszcze we wrześniu wynosiła 2,3 proc., jest w znacznej mierze spowodowany tym, co się dzieje na świecie. Ubiegłoroczna susza w Europie i zwiększający się popyt na biopaliwa przyczyniły się do wzrostu cen żywności. W grudniu były one średnio o 7,9 proc. wyższe niż przed rokiem. Z kolei wysokie ceny ropy (ponad 90 dol. za baryłkę), wynikające głównie z dużego popytu w Chinach oraz konfliktów w rejonach bogatych w ten surowiec, przekładają się na zwyżkę cen paliw na stacjach benzynowych. W ubiegłym miesiącu były one aż o 18,1 proc. wyższe niż rok wcześniej.
Coraz bardziej widoczny w cenach jest też wpływ szybkiego zwiększania konsumpcji w Polsce. – W grudniu zwraca uwagę wzrost cen w restauracjach, hotelach i usługach zdrowotnych – podkreśla ekonomista Banku BGŻ Wojciech Matysiak. Bez uwzględnienia w wyliczeniach żywności i paliw zwyżka cen w grudniu wyniosła 1,7 – 1,8 proc. (licząc rok do roku), podczas gdy w listopadzie było to 1,5 proc. Wszystko przez rosnące płace. Przez nie zwiększają się koszty pracy w przedsiębiorstwach. Jednocześnie jednak wzrost konsumpcji sprawia, że swobodnie mogą one przenosić te koszty na kupujących.
Co zatem z cenami kredytu? W 2007 r. stopy procentowe wzrosły czterokrotnie, łącznie o 1 pkt proc. Zdaniem członka Rady Polityki Pieniężnej Mariana Nogi w tym roku także mogą być potrzebne trzy lub cztery podwyżki. Ale niektórzy ekonomiści uważają, że większość rady nie poprze aż tylu podwyżek. Analitycy BPH wskazują np., że koszty kredytu mogą wzrosnąć dwa, maksymalnie trzy razy.