Od pierwszego notowania na warszawskim parkiecie minęło już kilkanaście lat i w tym czasie struktura rynku pod względem udziału różnych grup inwestorów znacząco się zmieniła. Udział inwestorów indywidualnych w obrotach spadł, biorąc pod uwagę ostatnie dziesięć lat z 38 do 30 proc., a udział inwestorów instytucjonalnych wzrósł z 24 do 37 proc. Obecnie TFI są pewnym buforem, który powoduje, że reakcje inwestorów indywidualnych nie wpływają bezpośrednio na zachowanie rynku. Jest tak, ponieważ przy niewielkiej skali umorzeń fundusz może wypłacać środki, których część zawsze (by zachować płynność) utrzymuje w gotówce, lub bilansować wpłaty z umorzeniami, nie dokonując żadnych transakcji na rynku. Może też zdarzyć się tak, jak było w lutym, gdy mimo dodatniego bilansu napływu środków do funduszy akcyjnych zarządzający – korzystając z tego, że część aktywów mogą przeznaczyć na papiery pozbawione ryzyka (np. obligacje) lub trzymać w gotówce – zdecydowali się sprzedawać akcje. Prawdopodobnie przewidując w najbliższym czasie spadki, postanowili poczekać na lepsze okazje inwestycyjne. Dlatego bez głębszej analizy nie można jednoznacznie stwierdzić, że odpływy z TFI lub dopływy do nich oznaczają jednoznacznie zakup lub sprzedaż akcji przez tego rodzaju instytucje. Fundusze emerytalne mają inne cele, nie muszą się wykazywać zyskiem w skali tygodni czy też miesięcy, raczej lat. Nie podlegają takiej presji jak fundusze otwarte, nie muszą reagować na krótkotrwałe zmiany na rynku. Dlatego ich wpływ na rynek jest bardziej stabilizujący, zarządzający mogą podejmować bardziej racjonalne decyzje. Jeszcze kilka lat temu w czasie bessy, kiedy drobni gracze niemal wycofali się z rynku, bacznie śledzono komunikat o przelewach z ZUS na konta OFE, ponieważ wkrótce potem można było oczekiwać zakupów akcji z ich strony, a przy mało płynnym rynku miało to spore znaczenie dla kierunku, w którym podążą indeksy.
Obecnie jesteśmy świadkami odpływu pieniędzy z TFI. Saldo wpłat i wypłat od listopada pozostaje ujemne. W tym czasie wycofano niemal połowę tego, co TFI pozyskały w całym poprzednim roku. Wycofywanie środków potrwa przy niesprzyjającej koniunkturze przynajmniej do momentu, gdy jednostek pozbędą się inwestorzy, którzy weszli na rynek w szczycie hossy z nadzieją na szybki zysk. Warto też zauważyć, że w przypadku OFE różnica poziomu zaangażowania w akcje sięga już nawet 10 pkt proc.
Tomasz Bednarski - makler Deutsche Bank PBC