W prawie całej Polsce przedsiębiorcy z dnia na dzień dowiadują się, że inwestycje, zarówno te planowane przez firmy, jak i gminy czy powiaty, mogą mieć kilkumiesięczny poślizg. Władze regionów wstrzymują konkursy na dotacje UE, o czym „Rz” pisała wczoraj.
Boją się, że przyznają pieniądze na projekty, które zostały przygotowane niezgodnie z prawem. Grozi to całkowitym paraliżem w wydawaniu 16,6 mld zł z funduszy dla regionów na lata 2007 – 2013.
Wczoraj minister Bieńkowska stanęła po stronie beneficjentów. Jej zdaniem samorządy zachowują się nierozsądnie. – Trzeba dokończyć konkursy. W tych przypadkach, gdzie występuje wadliwa dokumentacja (sprzeczne z prawem UE oceny oddziaływania na środowisko – red.), należy dać czas na jej poprawienie – przekonywała. W poniedziałek resort ma przedstawić wskazówki dla regionów, co robić w obecnej sytuacji.
3,9 mld euro taka kwota, czyli 24 proc. z 16,6 mld euro, ma trafić do firm w regionach do 2015 r.
Również w poniedziałek rząd zajmie się projektem noweli prawa środowiskowego. Ma on oznaczenie „najwyższy priorytet”. – Powiem złośliwie, poprzedni rząd – zamiast ustalać tzw. listę projektów kluczowych – powinien zająć się pilnym dostosowaniem kilku ustaw do dyrektyw UE – wytknęła Bieńkowska. Te zaniedbania mogą nas drogo kosztować. Bruksela od dawna ostrzega, że nie da ani euro na inwestycje, które naruszają unijne wymogi.