Płace zmniejszyły się w maju o 2,2 proc. w stosunku do kwietnia, a w porównaniu z sytuacją sprzed roku – wrosły o 10,5 proc. – podał wczoraj Główny Urząd Statystyczny. Tymczasem analitycy prognozowali, że wynagrodzenia wzrosną średnio o 11,5 proc.

10,5 proc. wzrosły wynagrodzenia w maju w ujęciu rocznym, w kwietniu wzrost wyniósł 12,7 proc.

– Sytuacja na rynku pracy powoli się stabilizuje, popyt na pracowników nie jest już tak silny – komentuje Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ. Jego tezę potwierdzają dane GUS o zatrudnieniu – w ujęciu rocznym wzrosło ono o 5,4 proc., ale w porównaniu z kwietniem pozostało na niezmienionym poziomie. Ta tendencja utrzymywać się będzie w kolejnych miesiącach. – Jesteśmy w fazie spowolnienia gospodarczego – podkreśla Piotr Bujak, ekonomista BZ WBK. – Firmy nie inwestują już tak silnie, pogarsza się ich sytuacja finansowa, stąd powstawać będzie coraz mniej miejsc pracy, zmniejsza się też skłonność pracodawców do podwyżek – dodaje. Nie oznacza to jednak, że sytuacja pracowników pogorszy się z miesiąca na miesiąc. Wczorajsze dane pokazują dopiero początek trendu – w tym roku wzrost płac może wynieść 8 – 11 proc.

Niższy od oczekiwań wzrost płac nie wpłynie prawdopodobnie na decyzję RPP o podwyżce stóp procentowych w czerwcu, która wydaje się przesądzona (o 25 pkt proc.). O kolejnych trudno obecnie wyrokować.