– Słowacki rząd może znacjonalizować fundusze emerytalne – zagroził w sobotę premier lewicowego gabinetu Robert Fico, udzielając wywiadu publicznemu radiu. – Musimy uratować prywatne fundusze przed bankructwem, by chronić emerytów w sytuacji narastającego kryzysu finansowego – oświadczył premier. Zasugerował, że ”prywatny system emerytalny był ogromnym błędem”. – Rządy podejmują nietradycyjne rozwiązania, aby złagodzić kryzys finansowy. Wkraczają do banków. Dlaczego więc my nie mielibyśmy znacjonalizować funduszy? – zapytał.
Już kilka godzin później szefowi rządu wtórował dyrektor Społecznej Ubezpieczalni (odpowiednik polskiego ZUS) Duszan Munko: – Powiedzmy wreszcie ludziom prawdę. Prywatne fundusze emerytalne krachują. Nie ma ani jednego Słowaka, który odzyskałby zainwestowane pieniądze. Nikt o zdrowych zmysłach nie może zawierzyć funduszom. A zwłaszcza ci, którzy przekroczyli 30. rok życia. Oni już nigdy nie zobaczą swoich oszczędności – argumentował.
Groźby szefa rządu zaszokowały słowacką opozycję. Ivan Miklosz – wicepremier w prawicowo-liberalnym rządzie Mikulasza Dzurindy, autor słowackich reform gospodarczych – uznał, że otwarcie drugiego filara i groźba nacjonalizacji funduszy emerytalnych są ”niespotykanym skandalem w Europie” i mają zapewnić lewicowemu rządowi kapitał w sytuacji kryzysu finansowego oraz rosnących zobowiązań budżetowych po wprowadzeniu euro. – Jeśli ludzie zaczną się bać, to w tym roku Społeczna Ubezpieczalnia przejmie 4 mld koron. Ale w przyszłym roku rząd ostrzy sobie zęby już na 10 mld koron (3,1 mld dol.). Nawiasem mówiąc, rząd włączył już te pieniądze do budżetu na 2009 r. Za populizmem premiera kryją się te same motywy, które przyświecały rządowi Argentyny – uznał Ivan Miklosz. To państwo jako pierwsze, w połowie ubiegłego tygodnia, zasygnalizowało plan nacjonalizacji funduszy.
Oburzenia nie krył również Peter Socha, prezes Słowackiego Stowarzyszenia Funduszy Emerytalnych (ADSS). – Majątek funduszy emerytalnych wynosi 60 mld koron. Nasze inwestycje kontroluje słowacki bank centralny. Większość pieniędzy naszych klientów jest inwestowana nie za granicą, lecz na Słowacji: w obligacjach państwowych lub w słowackich bankach. Tym ostatnim zaś, zdaniem rządu, nie grozi bankructwo, więc są to pieniądze ulokowane bezpiecznie. A zatem albo premier mija się z prawdą, albo Słowacji grozi krach – stwierdził Peter Socha.
Rząd premiera Roberta Fico uczynił już pierwszy krok do przekonania obywateli, aby porzucili fundusze emerytalne. Słowaccy deputowani zatwierdzili w piątek otwarcie drugiego filara od 15 listopada br. do 30 czerwca 2009 r. Słowacy będą mogli wystąpić z funduszu i zgłosić się ponownie do Społecznej Ubezpieczalni. Dziennik ”SME” ocenia, że po kampanii propagandowej prowadzonej przez wysokich urzędników państwowych uczyni tak co najmniej 100 tys. osób. Ale liczba może być większa. – Z funduszy może zrezygnować nawet milion Słowaków – nie wykluczył premier Fico. Deputowani lewicy argumentowali, że ”Słowacy muszą mieć możliwość rozważenia ryzyka związanego z oszczędzaniem w drugim filarze”.