Warto przy tym zauważyć, że rozwiązanie przyjęte przez polski rząd w sprawie gwarancji dla depozytów na rynku międzybankowym jest jak dotąd rozwiązaniem nieadekwatnym do skali problemu, a przez to nawet niebezpiecznym. Nikt rozsądny nie wystąpi o pomoc państwa w sytuacji, kiedy może w opinii nadzoru bankowego być uznanym za instytucję, której taka pomoc nie przysługuje. A przecież banki są instytucjami zaufania publicznego. Poza tym rząd, NBP oraz KNF wielokrotnie zapewniały opinię publiczną, że w bankach działających w naszym kraju nie ma problemu braku kapitału, mamy tylko totalny brak zaufania uczestników rynku międzybankowego.
Bez zrozumienia tej specyfiki istnieje realne ryzyko wpędzenia w rzeczywiste kłopoty już nie tylko banków, ale również sektora realnego naszej gospodarki. Nie stać nas na eksperymenty w czasie, gdy sektor paliwowo-energetyczny oraz infrastruktura przygotowują tyle ciekawych i ważnych dla naszego rozwoju inwestycji. Jest jeszcze trochę czasu, żeby politykę państwa w tym zakresie zweryfikować.
[srodtytul]Powrót do źródeł[/srodtytul]
Kryzys światowego systemu finansowego spowoduje powrót do źródeł bankowości. Jest rzeczą nienormalną, że w ciągu ostatnich trzech dekad udział zysków szeroko rozumianego sektora finansowego wzrósł z 10 do 40 proc. całego sektora produkcyjnego. Rola pośredników finansowych w globalnej gospodarce niewątpliwie w tym okresie wzrosła, ale przecież nie na tyle, by wytłumaczyć w rozsądny sposób ich olbrzymią przewagę w stosunku do sektora produkcyjnego. To z pewnością się zmieni.
Spodziewam się powrotu banków do prostych modeli biznesowych opartych na koncentracji na transakcjach klientowskich, bankowości relacyjnej, a nie transakcyjnej, regularnych przychodach, a nie polowaniu na jednorazowe wysokie zyski transakcyjne. Banki potrzebują stabilnych i bezpośrednich relacji do swoich klientów. Musimy być w stanie zaoferować naszym klientom po rozsądnej cenie produkty, których rzeczywiście potrzebują. Żeby temu zadaniu sprostać, banki muszą kontrolować swoje koszty, nie zagrażając jednocześnie jakości oferowanych usług. Model biznesowy, który koncentruje się na budowaniu trwałych i wieloletnich relacji klientowskich może okazać się bardzo zyskowny i trwały, jeśli jest dobrze zarządzany. Wiele polskich banków charakteryzujących się bardzo wysokimi wskaźnikami zwrotu na kapitale oraz niską relacją kosztów do przychodów jest tego najlepszym przykładem. W takich warunkach wcale nie trzeba szukać okazji inwestycyjnych w nieprzejrzyste instrumenty finansowe. Kolejnym istotnym punktem jest kwestia odpowiedniego zarządzania ryzykiem. Banki muszą znać i rozumieć potrzeby swoich klientów oraz bardzo dobrze znać produkty, które oferują. Zadłużenie powinno utrzymywać się w pewnych rozsądnych relacjach do ryzyka. Należy zatem spodziewać się dłuższego zmniejszenia emisji kredytu. Nie tylko banki będą musiały istotnie zmniejszyć swoje sumy bilansowe, lecz także inni aktorzy rynków finansowych, tacy jak fundusze hedgingowe, private equity oraz fundusze inwestycyjne oferujące produkty strukturyzowane, będą zmuszeni wyczyścić swoje portfele.
Należy przy tym oczekiwać, że w tym niebankowym sektorze branży finansowej (przynajmniej w USA jest on nawet ważniejszy w funkcjonowaniu rynków niż same banki) proces ograniczania działalności będzie kontynuowany, nawet jeśli państwo będzie w branży finansowej zwiększać swoje zaangażowanie. Reszta strefy bankowej znajdzie się pod kontrolą relatywnie niewielu (w porównaniu ze stanem dzisiejszym) silnych megabanków.