Wczoraj strateg walutowy Commerzbanku Ulrich Leuchtmann napisał w niemieckim ”Die Welt”, że złotego, czeską koronę i węgierskiego forinta czeka dalsze osłabienie. Powstrzymać je mogą tylko banki centralne tych krajów, przerywając serię obniżek stóp procentowych. Jego zdaniem wartość złotego do euro może spaść jeszcze o 10 proc.
Inni ekonomiści wskazują jednak, że osłabienie walut regionu nie jest związane ze zmianami stóp procentowych, lecz ze skutkami kryzysu gospodarczego i odwrotem inwestorów od rynków wschodzących. Tak czy inaczej, kreślony przez zagranicznych specjalistów scenariusz jest pesymistyczny. Zdaniem Nouriela Roubiniego ”państwa z usztywnionym kursem walutowym” czeka kryzys. Ekonomista wymienił w tym gronie m.in. kraje Europy Wschodniej i Rosję.
– Z perspektywy Nowego Jorku kraje rozwijające się Europy Środkowo-Wschodniej prawdopodobnie postrzegane są jak jedno państwo, ale w Polsce nie ma reżimu stałego kursu wymiany – przypomina Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao. Dodaje, że to stwierdzenie prof. Roubiniego oddaje nastawienie globalnych inwestorów i tłumaczy osłabienie złotego, mimo że Polska ma lepsze fundamenty ekonomiczne niż inne kraje regionu.
– Za jakiś czas inwestorzy przestaną się zachowywać stadnie i zaczną dostrzegać, że polska gospodarka będzie się lepiej rozwijać niż region – dodaje Dariusz Filar, członek RPP.
Jednocześnie zaznacza, że skala osłabienia złotego powinna powstrzymać RPP od głębokich cięć stóp procentowych.