Polska sprzedała w poniedziałek obligacje nominowane w dolarach za 1,5 mld dol. Było to potwierdzenie zapowiedzi wiceministra finansów Dominika Radziwiłła, który na łamach „Rz” powiedział, że resort ze względu na duży popyt może dokonać tzw. ponownego otwarcia emisji sprzed kilkunastu dni, kiedy to inwestorzy zagraniczni kupili papiery za 2 mld dolarów.
Jeszcze w czerwcu ministerstwo informowało, że plan minimum to sprzedaż obligacji za 1 mld dol. – Resort postanowił pozyskać jak najwięcej środków zawczasu, mając na uwadze kondycję budżetu – mówi Piotr Kalisz, główny ekonomista Citibanku Handlowego.
Ale wielu uczestników rynku nie ukrywa wątpliwości co do trybu przeprowadzenia tego przetargu, szczególnie poinformowania o tym inwestorów krajowych. Emisja była przeznaczona dla inwestorów zagranicznych, głównie amerykańskich, ale wiele osób nie tylko w Polsce, ale i np. w Londynie, podkreśla, że rząd wyjątkowo drogo pożyczył środki od inwestorów. Agencje podały, że oprocentowanie wyemitowanych obligacji wyniosło 6,40 proc., podczas gdy wczoraj po południu wynosiło na rynku wtórnym 6,15 proc. – polskie obligacje zdrożały i cała pula o wartości 1,5 mld dol. była już warta o 30 mln dol. więcej, tyle też mogły zarobić instytucje, które nabyły polski dług. Oznacza to też, że wzrosną koszty obsługi tej emisji obligacji. – Trudno to nazwać korzystną transakcją, choć pewnie zagraniczni inwestorzy mają niezłe humory – uważa jeden z zarządzających funduszami dłużnymi w Polsce.
Ale nie wszyscy wygłaszają tak radykalne oceny. – Cenę wyznacza rynek, w tym momencie najważniejsze jest to, że popyt był duży – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku. – Chodzi też o podtrzymanie obecności na rynkach zagranicznych – dodaje Piotr Kalisz. Było to kolejne potwierdzenie, że wygląda na to, iż ta część Europy najgorsze ma za sobą. – Wszyscy się zastanawiali, czy kraje regionu są w stanie pozyskać finansowanie za granicą – Polska i Węgry pokazały, że są – mówi Bartosz Pawłowski, strateg rynku długu w londyńskim BNP Paribas.
W zeszłym tygodniu Węgry – po raz pierwszy od czasu jesiennej pożyczki od MFW – sprzedały euroobligacje za 1 mld euro. Oprocentowanie wyniosło 6,79 proc., czyli było dość wysokie, ale z uplasowaniem emisji nie było problemów.