W tym roku rozpocznie przygotowania do wyboru dostawcy – dowiedziała się „Rz”. Systemy rakietowe to niezwykle kosztowna broń: bateria z kompletem 8 wyrzutni, pociskami, systemami radiolokacyjnymi i dowodzenia np. systemu Patriot PAC 3 kosztuje ok. miliarda dolarów. Polska obrona powietrzna potrzebowałaby nawet 10 – 12 mobilnych baterii do osłony stolicy i innych strategicznych miejsc, obiektów czy instalacji obronnych. Tak ogromnych nakładów armia sama nie udźwignie. – Zaproponujemy stworzenie wieloletniego, rządowego programu budowy rakietowego kompleksu obrony przeciwlotniczej finansowanego bezpośrednio z kasy państwa na podstawie specjalnej ustawy – mówi Bogdan Klich, minister obrony narodowej.
Szef resortu obrony, który w środę uczestniczył w uroczystej inauguracji szkoleniowego pobytu amerykańskiej baterii Patriot PAC 2 w Morągu, zapewniał, że obecność sojuszniczej instalacji w mazurskiej bazie, kilkadziesiąt kilometrów od granicy z rosyjskim obwodem kaliningradzkim, nie oznacza, że Polska armia już wybrała na swój przeciwlotniczy oręż sprzęt produkowany przez koncern Raytheon w USA.
– Przyszły dostawca zostanie wyłoniony w procedurze uwzględniającej zasady konkurencyjności – zapewniał Bogdan Klich.
– Tyle że sama obecność amerykańskich wyrzutni w kraju i rozpoczęty przecież proces szkolenia polskich przeciwlotników może być odczytany jako wskazanie, a co najmniej preferowanie dostawcy zza Atlantyku – mówi Grzegorz Hołdanowicz, redaktor naczelny fachowego pisma Raport WTO.
Na świecie zaawansowane technologicznie zestawy przeciwlotnicze średniego zasięgu, oprócz amerykańskiego Raytheona (który najnowszy przeciwrakietowy system Patriot PAC 3 stworzył wspólnie z Lockheed Martin), robią Rosjanie (systemy S -300 i S 400) i izraelskie firmy Rafael oraz IAI.