Główny powód, to gorsze nastroje kibiców, którzy nie będą już tak skłonni do wydawania pieniędzy na nocne oglądanie meczów poza domem.

Według wyliczeń Izby Handlowej w Monza (północne Włochy), gdyby „Azzurri” awansowali do następnej rundy restauracje zarobiłyby na nich 67 mln euro. Kolejne ponad 70 mln euro wydałyby instytucje państwowe i fundacje na wynajęcie gigantycznych monitorów w parkach i na głównych placach włoskich miast, gdzie Włosi chętnie oglądają transmisje z najważniejszych imprez sportowych.

— Mam nadzieję, że ta przegrana nie przyniesie wymiernych szkód w gospodarce — powiedział w wywiadzie dla „La Stampa” prezes Pirelli Co& SpA. — To tylko uszczerbek na naszej psychice i też nie potrwa długo — dodał.

Jednakże największa organizacja przedsiębiorców we Włoszech, Cofindustria obniżyła w ostatni piątek prognozy wzrostu PKB w tym roku z 1,6 proc do 1,2 proc. W I kwartale PKB wzrósł jedynie o 0,4 proc. Teraz jednak przyspieszył eksport, któremu pomaga słabe euro. Popyt wewnętrzny jest nadal słaby.

Wyniki włoskiej gospodarki mogą jednak być jeszcze gorsze z powodu zapowiadanych strajków. Ostatni z nich odbył się 25 czerwca, a związkowcy protestowali przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego z 65 do 67 lat.