Tylko od stycznia do maja tego roku zagraniczni przedsiębiorcy wyłożyli na nowe przedsięwzięcia 5,1 mld euro. Ministerstwo Gospodarki liczy, że w całym roku wartość bezpośrednich inwestycji będzie co najmniej dwukrotnie większa.
Ale te nakłady będą podzielone nierównomiernie. Widać to po wynikach specjalnych stref ekonomicznych. W drugim kwartale aż pięć z 14 stref nie pozyskało ani jednej nowej inwestycji: słupska i suwalska zerowy wynik miały także w pierwszym kwartale, a starachowicka w pierwszym zdobyła tylko jedną inwestycję, wartą 400 tys. zł.
Z kolei stały napływ inwestycji widoczny jest w regionach uprzemysłowionych. Strefy katowicka i wałbrzyska na brak inwestorów nie będą mogły w tym roku narzekać. Co je różni od tamtych? Infrastruktura, wielkość rynku pracy, stopień uprzemysłowienia. Tych atutów wschodniej i północno-wschodniej Polsce stale brakuje.
Różnice w atrakcyjności inwestycyjnej widać nawet w projekcie nowych programów wieloletnich, jakie szykuje Ministerstwo Gospodarki. Spośród 17 inwestorów aż sześciu chce się ulokować w okolicach Wrocławia, a czterech na Górnym Śląsku. Na regiony wschodnie nie ma chętnych. Nie można wykluczyć, że te dysproporcje będą rosnąć. Szanse regionów, w których liczba firm jest niewielka, dodatkowo osłabia widoczny od pewnego czasu trend: duża część nowych przedsięwzięć to reinwestycje zysków lub nowe projekty koncernów, które już w Polsce zainwestowały.
Przykładem jest chińska firma BriVictory Display Technology, która w Gorzowie Wielkopolskim postawi fabrykę telewizorów. Budowa to część większego przedsięwzięcia – od trzech lat działa tu wielka montownia telewizorów należąca do koncernu TPV. W przyszłości natomiast planowana jest kolejna inwestycja: budowa ośrodka badawczo-rozwojowego.