Polska i osiem innych państw UE poprosiły unijne instytucje o nieuwzględnianie transferów do prywatnych funduszy emerytalnych w statystyce deficytu i długu publicznego. Bruksela nie zgadza się na to.
– Komisja Europejska wysłała krajom odpowiedź w ubiegłym tygodniu – potwierdził w rozmowie z ”Rz” Amadeu Altafaj Tardio, rzecznik komisarza ds. gospodarczych i polityki pieniężnej. KE przyznaje, że reforma emerytalna powoduje krótkoterminowe napięcia w finansach publicznych. Zaznacza, że decyzja Eurostatu z 2004 r., określająca zasady liczenia długu publicznego, pozostaje w mocy.
Polski rząd nie rezygnuje. – Mamy poparcie krajów, które przeprowadziły reformę, i coraz większe w instytucjach UE – przekonywał wczoraj dziennikarzy Mikołaj Dowgielewicz, sekretarz stanu ds. europejskich w UE. Według niego zmiana w traktowaniu OFE stanowiłaby zachętę dla innych do przeprowadzania koniecznych reform.
Komisja nie przewiduje żadnych zmian w sposobie liczenia długu. Przewiduje, co zaproponowała w projekcie reformy zarządzania gospodarczego, specjalne traktowanie takich krajów przy procedurze nadmiernego deficytu i długu publicznego.
Przez pięć lat, metodą degresywną, koszty reformy będą odliczane od długu publicznego. Jeśli propozycja KE wejdzie w życie od 1 stycznia 2012 r., to wtedy Polska będzie mogła odliczyć całość kosztów i nasz dług sięgnie ok. 40 proc. PKB zamiast planowanych 57 proc. PKB (znacznie poniżej dopuszczalnych w UE 60 proc. PKB). W kolejnych czterech latach do odliczenia pozostanie: 80 proc., 60 proc., 40 proc. i 20 proc. kosztów.