Krótszy przedświąteczny tydzień dla giełd rynków wschodzących był bardzo udany. Indeks MSCI EM zanotował ponad 1-proc. wzrost wartości, ale aktywność na rynkach mierzona poziomem obrotów była niewielka. Inwestorzy myślami byli już raczej przy świątecznych stołach.
W ocenie analityków do końca roku możemy obserwować próbę pchnięcia indeksów na jeszcze wyższe poziomy. Końcówka roku zwykle sprzyja podbijaniu kursów przez zarządzających, którzy chcą poprawić wyniki, a to od nich zależy wysokość ich premii. Niewykluczone, że rok zakończy się wyznaczeniem nowego tegorocznego rekordu przez indeks MSCI EM. Brakuje do niego już tylko około 2 proc.
Liderem tygodnia była giełda w Argentynie. Indeks w Buenos Aires zyskał ponad 4 proc., jednak próba wyznaczenia kolejnego rekordu wszech czasów tym razem się nie powiodła, choć zabrakło naprawdę niewiele. Za to w całym roku argentyński parkiet nie miał sobie równych. Akcje podrożały o prawie 50 proc. Mocno w minionym tygodniu drożały też akcje w Pradze, głównie za sprawą notowanych również w Warszawie akcji koncernu NWR.
Według zarządzających przyszły rok również będzie stał pod znakiem akcji. Z jednej strony mamy bowiem korzystne perspektywy dla gospodarek krajów wschodzących, z drugiej ciągły dodruk pieniędzy przez banki centralne (głównie Fed), które swoje ujście będą znajdować właśnie na giełdach krajów rozwijających się .
Specjaliści z Quercus TFI prognozują, że przyszły rok może należeć do giełdy rosyjskiej. W ich ocenie przemawiają za tym dwa podstawowe czynniki. Po pierwsze rosyjskie władze zaczęły pracować nad poprawą klimatu inwestycyjnego dla zagranicznego kapitału. Po drugie w Rosji w najbliższych latach szykuje się boom prywatyzacyjny, który ten kapitał powinien przyciągnąć.