- Analizy ekonomistów nie pozostawiają złudzeń odnośnie obecnego stanu finansów publicznych w Polsce - wyjaśnia prof. Stanisław Gomułka, ekonomista BCC. - Jest on zły i wymaga pilnej naprawy. W jego opinii o słabości finansów państwa świadczył dotąd wysoki udział wydatków publicznych w relacji do PKB (ok. 45 proc. PKB w 2009 r.). Teraz mamy jednak dodatkowo zagrożenie bardziej bezpośrednie, wynikające z wysokiego deficytu sektora finansów publicznych w relacji do PKB (7,2 proc. PKB w 2009 r.) oraz zbliżony do tego poziomu (ok. 7 proc. PKB w 2009 r.) rozmiar deficytu strukturalnego, tj. nie związanego ze stanem koniunktury gospodarczej.

Ekonomista zaznacza, że wysoki deficyt przez szereg lat powoduje, że relacja długu publicznego do PKB przekroczyła już pierwszy z ustawowych progów ostrożnościowych - 50 proc. i może przekroczyć kolejny - 55 proc. w najbliższych latach, z daleko idącymi konsekwencjami dla stabilności i jakości życia gospodarczego. Wysoki deficyt w połączeniu z wysokim poziomem zadłużenia powoduje także pojawienie się ryzyka szybkiego wzrostu kosztów obsługi długu publicznego. Wzrost tych kosztów będzie z kolei wymuszał ograniczanie ważnych dla gospodarki publicznych wydatków inwestycyjnych.

Aby trwale uzdrowić finanse publiczne potrzebny jest pilnie program stabilizacyjno-ratunkowy w dziedzinie finansów państwa obejmujący lata: 2011-2013. Eksperci BCC podkreślają, że celem takiego planu powinien być pakiet dodatkowych oszczędności i dochodów budżetu państwa, zmniejszający potencjalny deficyt sektora finansów publicznych o 15-20 mld zł w roku 2011, o około 30-40 mld zł w 2012 r. i około 50-60 mld zł w 2013 r. Kontynuacja tych działań po 2013 r. pozwoliłaby na trwałe zmniejszenie deficytu sektora finansów publicznych o około 4-5 pkt. proc. PKB począwszy od roku 2013.

BCC proponuje wprowadzenie wydatkowej reguły dyscyplinującej, zgodnie z którą wydatki elastyczne nieinwestycyjne oraz nowe wydatki prawnie zdeterminowane malałyby realnie w tempie 1 proc. rocznie przez 3 lata (2011-2013). Innymi słowy wzrost tych wydatków byłby ograniczony do tempa równego inflacji minus 1 proc., co przyniosłoby oszczędności dla budżetu państwa w 2013 r. rzędu ok. 15 mld zł. Poza tym indeksacja rent i emerytur w ciągu najbliższych trzech lat oparta byłaby wyłącznie o stopień inflacji co dałoby ok. 6 mld zł rocznie, wiek emerytalny kobiet rósłby co roku o 9 miesięcy, aż do zrównania ustawowego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn na poziomie 65 lat. To także dałoby ok. 6 mld zł oszczędności w 2013 r. Eksperci na tym nie poprzestają, proponują obniżenie zasiłku pogrzebowego do poziomu 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia (1,5 mld zł oszczędności rocznie), ograniczenie funduszu płac w administracji publicznej w latach 2012-2013 o 15 proc. (1,5 mld zł rocznie), zreformowanie zasad przyznawania świadczeń społecznych, poprzez wprowadzenie w odniesieniu do wszystkich transferów socjalnych kryterium dochodowego (1,5 mld zł rocznie).

Chcieliby też reformy KRUS i opodatkowania rolników, ujednolicenia stawek VAT na poziomie 19 proc., likwidacji zwrotu VAT za materiały budowlane. W ich opinii rząd powinien też zająć się ulgą prorodzinną i albo ją zracjonalizować, albo zlikwidować.