Projekt zakłada, że każdy kraj Wspólnoty, którego dług sektora publicznego przekracza 60 proc. PKB był zobligowany do wprowadzenia cięć w wydatkach równych 1/20. jego całkowitych rozchodów. Główną, więc zmianą jaka zostaje wprowadzona jest jasne liczbowe określenie wartości tych cięć. Dotąd istniała tylko wytyczna obligująca do ich wprowadzenia. Projekt, który jest częścią niemieckiej koncepcji wprowadzenia bardziej skutecznych metod do walki z przyszłymi kryzysami zadłużenia, spotkał się z duża aprobatą analityków rynkowych.
- Dzisiaj jest tak, że z jednej strony ogłaszamy, że staramy się walczyć z zadłużeniem a z drugiej dajemy sygnały, że w sumie to nie traktujemy tego problemu zbyt poważnie – mówi Carsten Brzeski, ekonomista z ING Group NV. - Jeśli nie chcemy wyjść na ludzi niepoważnych to musimy wyznaczyć sobie jasne i wymierne cele – dodaje.
Projekt zakłada ponadto wprowadzenie kar wobec krajów, które okazałyby się oporne przy wprowadzaniu cięć.
[srodtytul]Włoski problem [/srodtytul]
Proponowane zmiany stały się solą w oku włoskiego rządu. Zanim w 2007 roku Grecy wyprzedzili Włochów to właśnie oni byli posiadaczami niechlubnego tytułu najbardziej zadłużonego kraju Europy w stosunku do własnego PKB. Dalej jednak to oni są liderem, jeśli chodzi o jego wartość. W 2009 roku dług publiczny półwyspu apenińskiego wyniósł 1,8 biliona euro, czyli 118,9 proc. włoskiego PKB. By zmieścić się w wartościach zgodnych z przygotowanym projektem rząd włoski musiałby zdecydowanie zacisnąć pasa. W latach od 1995 do 2007 roku Włosi sukcesywnie zmniejszali swoje zadłużenie średnio o 1,5 pkt proc. rok do roku. By sprostać nowym wytycznym tempo to musiałoby wzrosnąć o 100 proc. O tym, że nie jest to niewykonalne świadczy przykład trzeciego najbardziej zadłużonego kraju Unii, czyli Belgii, która sukcesywnie zmniejsza własny dług średnio o 3,9 pkt proc. rok do roku.