Wczorajsze buńczuczne zapewnienia białoruskiego dyktatora o 6 mld dol. kredytu, którego miałaby udzielić Mińskowi Moskwa, okazały się blefem. Władimir Putin nie przywiózł dziś do Mińska walizki gotówki.
Po rozmowach, białoruski premier Michaił Miasnikowicz ogłosił, że Minsk dostanie 3 - 3,5 mld dol. z Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (skupia byłe republiki radzieckie oprócz Gruzji i Azerbejdżanu).
Wypłaty odbędą się w trzech rocznych ratach, czyli tak, jak zapowiedział w minionym tygodniu rosyjski wicepremier Aleksiej Kudrin.
- Chcę podkreślić, że nie jest to pomoc bezzwrotna, choć oprocentowana niżej niż kredyty komercyjne - dodał premier Białorusi, nie wyjaśniając o jakie oprocentowanie chodzi.
Pieniądze mają zostać wykorzystane na spłatę najpilniejszych zobowiązań. Miliard dolarów rocznie nie starczy jednak na uniknięcie dewaluacji rubla, który w ostatnich dniach stracił na wartości już ponad 150 proc.