Gdyby prawo o kompensatach nie wymusiło zamówień, przede wszystkim zbrojeniowe spółki nie miałyby szans na eksport towarów za prawie 5 mld dol. – wynika z rządowych analiz, do których dotarła „Rz".
Od wejścia w życie prawa offsetowego w 2002 roku, które nakłada na zagranicznych dostawców uzbrojenia obowiązek kompensowania w krajowej gospodarce publicznych wydatków na import broni i systemów obronnych, rodzime spółki sprzedały na Zachód towary i usługi za 4,2 mld dol. i 386 mln euro – obliczył resort gospodarki.
– Wiele firm zbrojeniowych, w tym grupa Bumar, nie miałoby żadnych szans na sprzedaż na Zachód polskiego wyposażenia wojskowego, gdyby nie wymusił jej offset – mówi Hubert Królikowski, dyrektor Departamentu Programów Offsetowych w Ministerstwie Gospodarki.
Negocjowane przez urzędników tego resortu umowy kompensacyjne, zwłaszcza na początku minionej dekady, były krytykowane (także przez NIK) za niekonsekwencję i niedostatek inwestycji technologicznych. Jednak kilka projektów, przede wszystkim z największego, wartego ponad 6 mld zł programu Lockheed Martin (związanego z zakupem samolotów F-16), okazało się udanych i do dzisiaj przynoszą korzyści rodzimym spółkom. Pozyskanie offsetowego know-how wyciągnęło z zapaści i postawiło na nogi Zakłady Metalowe Mesko ze Skarżyska.
Dziś to lider zbrojeniówki – dobrze prosperujący producent nowoczesnej amunicji średnich kalibrów (do broni pokładowej samolotów F-16 i transporterów Rosomak) i ważnych komponentów do izraelskich przeciwpancernych rakiet kierowanych Spike. Na liście odbiorców amunicji z Mesko jest nie tylko nasza armia, ale i inne państwa, z USA na czele. – W wyścigu po offsetowe inwestycje wygrali ci, którzy rzetelnie się do nich przygotowali i wiedzieli, czego chcą, negocjując umowy – nie kryje satysfakcji Waldemar Skowron, prezes Mesko. Nowe technologie zyskał producent granatów Dezamet Nowa Dęba.